Rozdział 30 ... i ostatni.
"Złamane punkty- część 2"
Zastygłam w bezruchu, moje ciało drżało, nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Spoglądałam w odbicie mając nadzieję że to halucynacje, ale nie... to się działo na prawdę.
-Zaskoczona?-wyszeptał do mojego ucha.
-Puść mnie-powiedziałam stanowczo, mój ton głosu stał się oziębły, a ja sama byłam zbyt sparaliżowana, by się ruszyć.
Jedyne co przechodziło przez moją głowę to słowa Chloe: "Strzeż się Malików i ludzi wokół nich jak ognia."
Te słowa zrozumiałam lepiej teraz niż dzisiejszego poranka.
Takiego obrotu sprawy nikt by się nawet nie spodziewał. Nie mieściło mi się w głowie jakim cudem ten człowiek mógł takie coś zrobić. A kim był ten człowiek?
Yaser Malik. Tak. Czułam obrzydzenie,kiedy jego dłonie dotykały mnie, niech on się odwali. Jakim cudem nie zauważyłam tego wcześniej? Nawet nie pomyślałam o tym że ten człowiek mógł bez grama współczucia zgwałcić Chloe. Nagle moją głowę nawiedziły wspomnienia. Zaczynając od momentu kiedy pojawiłam się po raz pierwszy w tym domu, po moment kiedy rozmawiałam z nim i Trishą o moim urlopie, gapił mi się w biust,a ja przepuszczałam że to moja wyobraźnia posunęła się za daleko, aż do momentu kiedy zderzyłam się z nim na schodach. Byłam zbyt zaślepiona podejrzewaniem innych-niewinnych osób, takich jak Zayn, by przejrzeć na oczy że z pozoru dobry człowiek może być najgorszą karykaturą.
-Co tak nic nie mówisz, ani nie wyrywasz się, hm?-mruknął obracając mnie twarzą do siebie,trzymając mnie usilnie za nadgarstki.
-Nie dotykaj mnie,ty oblechu- zaczęłam mu się wyrywać.
-Decyzja nie jest już zależna od ciebie. -uśmiechnął się triumfująco. Zebrałam w sobie całą siłę i mocno go odepchnęłam. On ledwo się zachwiał i to mnie przeraziło.
Nerwowo się wycofałam, kiedy zaczął się gwałtownie szybko do mnie zbliżać,przytrzasnęłam jego rękę drzwiami i wybiegłam z pokoju.
Moje nogi się trzęsły ze strachu, przez co potknęłam się i upadłam z całym impetem na kolano i zawyłam z bólu.On już prawie mnie doganiał, szybko zbiegł po schodach. Chwycił silnie moje ramię i podniósł mnie by uderzyć z całej siły w twarz. Widok przed moimi oczami zalała mi własna krew.Splunęłam krwią, a cała twarz okropnie bolała od siły uderzenia.
-Ułatwiasz sprawę-wycedził.
Miałam wrażenie że zwymiotuję. Nawet nie chciałam wiedzieć co mi zrobi gdy się poddam. Te dwa słowa dodały mi kopa.
-Po moim trupie, ty cholerna świnio!-powiedziałam poważnie, ocierając zakrwawioną wargę, podniosłam się i oddałam mu siarczystym odciskiem mojej pięści na jego policzku.
Pocierał obolałą szczękę, i wykorzystałam ten moment na ucieczkę. Zeszłam po ostatnich schodkach i dobiegłam do drzwi.
-Wracaj tu ty mała suko, i tak nie uciekniesz! -wydarł się. Serce przyspieszyło tempa na jego słowa.
Zagotowałam się z przerażenia, gdy drzwi były zamknięte. Szarpałam się z klamką. Na myśl że jest w stanie zrobić mi krzywdę do moich oczu napłynęły łzy. Pociągnął mnie za włosy i popchnął mnie na podłogę.
Pośladki zapiekły mnie od upadku. Nachylił się nade mną i chciał usiąść na mnie. W tym momencie obudziła się każda moja szara komórka. Splunęłam mu w twarz i to dało mi sekundę na celny kop między jego nogi. Kiedy skorzystałam z tej opcji, odepchnęłam go od siebie. A on upadł na kolana, trzymając się za bolące krocze. Pobiegłam do łazienki, i zamknęłam drzwi. W myślach dziękowałam Bogu że akurat można się zamknąć od wewnątrz. Jeśli jesteś zamknięty od jednej strony nikt nie może otworzyć ani zamknąć od drugiej strony. To przypomniało mi o tym jak zamknęłam w tej łazience Zayn'a w tym dniu kiedy nie chciałam iść z nim na domówkę do Mii. Zaśmiałam się na samo wspomnienie. Weszłam na zamkniętą toaletę, by dosięgnąć do okna, który było dosyć wysoko. Otworzyłam je i zaczęłam się wdrapywać. Nagle ojciec Zayn'a zaczął okładać drzwi pięściami.
-Otwieraj drzwi! Może gdy otworzysz zamiast się ze mną sprzeczać może ci się całkiem upiecze.-próbował mnie wkręcić. Mówiąc to sztucznym, przesłodzonym głosem. Boże, to jest jakiś psychopata.
-W przeciwieństwie do ciebie. Nie upiecze ci się to co zrobiłeś Chloe, pożałujesz tego! -wykrzyknęłam.
Wybuchnął złośliwym śmiechem. A ja coraz mocniej przerażona powtarzałam próby wdrapywania się i ucieknięcia przez okno.
-No tak zapomniałem... super bohaterka, każdego chce wyciągnąć z opresji. Oops, szkoda że źle się to na tobie odbiło. Nikt ci nie pomoże nawet twój kochany Zaynuś.
Czyli jednak domyślił się.
-Jaka szkoda że jeszcze nie wie że zamiast ojca ma potwora.
-Jaka szkoda że nigdy się o tym nie dowie. Jesteś mocna w gębie,ale miękka jak Chloe, nie umiesz się bronić.
Zrobił pauzę.
-Okay, to wyjdziesz czy ja mam otworzyć te drzwi własnoręcznie?-mruknął po chwili.
-Próbuj!-rzuciłam mu wyzwanie.
Spróbowałam ostatni raz i tym razem poczułam ulgę gdy wdrapałam się i dosłownie byłam o krok od ucieczki, otworzyłam okno,ciesząc się że uda mi się z tego wyjść cało i zawiadomić Zayn'a oraz policję. Nagle zaczął się szarpać z zamkiem od drzwi i kiedy dosłownie wyrwał zamek wpadłam w panikę.Kiedy dostał się do mnie automatycznie pociągnął mnie za nogę i upadłam z malutkiego murku. Moja warga była rozcięta, mogłam się domyślić że mam podbite oko, bo nie mogłam go z bólu otworzyć. Nie wiem co zamierza ze mną zrobić, ale skoro doprowadził mnie do takiego stanu, zapewne zrobi ze mną coś o wiele gorszego niż z Chloe. Podniósł mnie,a ja nie miałam już siły by walczyć. Zrobiłam już wszystko.Jego usta zaatakowały moje przez co miałam chęć zrzygania się.
Zayn wracaj, potrzebuję cię kochanie.
-Odpowiedz-mruknął, i znowu oberwałam.
-Nie ma pieprzonej mowy, i tak wszyscy się dowiedzą o tym co zrobiłeś Chloe i co zamierzasz mi zrobić, choćbym miała umrzeć nie zgodzę się na to. Nie ujdzie ci to na sucho.-powiedziałam resztkami sił, pocierając pieczący policzek.
-Dobrze, dobrze. Możesz zamknąć mordę?
Nie miałam już siły by odpyskować mu, moje ciało było zbyt słabe. Ciało bolało mnie od każdego upadku, a o twarzy szczególnie o szczęce nawet nie myślę.
-Poczekaj tu.
Nawet nie mam już siły by uciekać więc...
Pociągnął mnie za ramię i siłą wypchnął mnie z łazienki.
Znalazłam się w malutkim przejściu, między kuchnią. Tak po prostu poszedł sobie, nie wiem dokąd, nie wiem po co, ale skoro tak zmasakrował mnie, jestem pewna że przywiąże mnie, i gdzieś ukryje.
Nie znam każdego zakątka tego domu, więc może mają jakąś piwniczkę czy strych.Spojrzałam w dół na sukienkę, była ubrudzona od krwi. Wypatrzyłam na blacie w kuchni nóż.
Właściwie to nie czułam nóg, więc zaczęłam się czołgać po podłodze, resztkami sił przytrzymałam się blatu i dosięgnęłam noża. Podpierałam się blatu próbując odzyskać równowagę.Po chwili przyszedł z powrotem. Obserwowałam go jak jak rozgląda się dokoła próbując mnie znaleźć kiedy jego oczy dostrzegły mnie, mocniej zacisnęłam nóż w dłoni. Spojrzałam na jego dłonie trzymał w nich dość gruby sznur i taśmę.
Wzięłam ogromny haust powietrza, robiąc jeden krok do tyłu.
-Oj, Jade mówiłem ci abyś została w miejscu -pod koniec jego wypowiedzi jego głos stał się chrapliwy,a jego spodnie wyraźnie się napięły, podszedł bliżej, by chwycić mnie zaborczo za włosy. Zacisnęłam nóż jeszcze mocniej, chcąc dźgnąć go w serce. Po tym nie miałby szans na przeżycie, jednak on w ostatniej chwili chwycił moją dłoń i zaczął swoją siłą odpychać od siebie ostrze. Pech chciał że przekręcił nóż w mojej dłoni i teraz to ja musiałam odpierać atak, a to równa się ratować własne życie.
-Proszę-mruknęłam, szykując się na bolesną śmierć.
"Niebawem będziemy szczęśliwi, obiecałem to tobie."-przeszły mi przez myśl słowa Zayn'a.
"Niestety nie udało nam się." -dopowiedziałam sobie w myślach.
-Będziesz walczyć czy chcesz dzisiaj umrzeć?-zapytał.
- Nie będę walczyć-odpowiedziałam zaciskając zęby, poddając się.
Nagle poluzował ucisk i wyrwał mi nóż z dłoni.
Podniósł sznur i taśmę które wypadły mu z dłoni kiedy zaatakowałam go nożem.
-Wystaw nadgarstki-nakazał, jego głos był oziębły trzęsłam się z paniki.
-Nie!-wykrzyknęłam.
Złapał agresywnie moje dłonie i w tym momencie zadzwonił telefon domowy.
Na chwilę puścił mnie zaskoczony zwracając uwagę na dzwoniący telefon. Wykorzystałam to i wyrwałam mu się.
Z małym skutkiem, ledwo przekroczyłam próg kuchni, już czułam jego oddech za sobą, ostatnie co poczułam to szkło przedzierające się przez skórę mojej głowy.
~
Zamrugałam kilka razy, przestraszona rozglądając się po pomieszczeniu. Byłam w jakimś ciemnym miejscu, podłoga była zakurzona, a mury zniszczone, jedynym źródłem jasności była mała żarówka.
Moje ręce i nogi zostały unieruchomione, a na ustach miałam taśmę.
Kończyny niemiłosiernie piekły mnie od solidnego sznura. Suknia, którą miałam na sobie, była już historią. Przywiązana w samej bieliźnie obdarta z godności i wolności. Siłowałam się, ale było to raczej bezcelowe. Zastanawiałam się gdzie jest Zayn, gdzie ja jestem i ta nędzna karykatura człowieka.
Moją głowę nawiedziła historia. Nasza historia. Moja i Zayn'a. To jak na początku go nienawidziłam. To jak znalazłam się w odpowiednim momencie w odpowiednim czasie i uratowałam Nicole. Naszą pierwszą rozmowę,mój pierwszy dzień w tym domu kiedy wspólnie jedliśmy i gadaliśmy, to jak przez niego wymiotowałam, pierwszy raz kiedy mnie pocałował i nie chciałam iść z nim na domówkę do Mii, kiedy dowiedziałam się o tym że Lou to jego kumpel. Ogółem każde wspomnienie związanie z nim. Zdołałam się w nim zakochać, znieść jego charakter i zmienić go w chłopaka idealnego.
Nie, nie takiego jakim on chciał być. Bo dla mnie on jest idealny nie posiadając wszystkich najlepszych cech. Pokochałam go kiedy on doprowadzał mnie do szaleństwa, i kocham go, bo pokazał mi że nie trzeba być perfekcyjnym, by zostać pokochanym.
Kiedy skończyłam moje przemyślenia, zaczęłam się modlić w duchu o to by ktokolwiek mnie uratował. Trisha, Zayn, Louis, Chloe czy choćby malutka Nicole. Założę się że nie byłby wstanie mi nic zrobić na oczach dziecka. Ale nie, zostałam sama zdana na łaskę i plan tego psychola. Wkrótce wszedł do pomieszczenia, i zauważyłam przez tą sekundkę jak otwierał drzwi za nimi zauważyłam dalszą część domu. Pewnie to jakaś piwniczka czy strych o którym nie miałam zielonego pojęcia.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, już miałam wizję tego co za chwilę się wydarzy. Zamknął drzwi na klucz i podszedł bliżej mnie.
Patrzyłam na niego błagalnie, spojrzał na mnie a w jego oczach nie widziałam grama współczucia. Ukucnął obok mnie,i zaczął gładzić mój policzek kciukiem na co wzdrygnęłam się czując odrazę.
"Zapłacisz za to, ty kutasie. Już nigdy więcej nie tkniesz żadnej niewinnej dziewczyny"
Wywrócił oczami zirytowany.
-Co jak co, ale radziłbym ci się przyzwyczaić. Teraz zdejmę ci z ust taśmę, ale jeśli zaczniesz krzyczeć, zajmę ci czymś usta. Więc masz to przyjąć i wyjść jak gdyby nigdy nic się nie stało. I tak nikt ci nie uwierzy. -dodał agresywnie zrywając taśmę.
-Jaką możesz mieć pewność że nikt mi nie uwierzy?
-Wiesz po pierwsze trzeba mieć jakiekolwiek dowody, po drugie mam nagrania jak całowałaś się z moim synem, choć wyraźnie moja żona tobie powiedziała żebyś nie romansowała z nim. Myślisz że nie domyśliłem się że to ty się z nim pieprzyłaś w tym dniu,kiedy przyszedłem wcześniej do domu? "Oj, nagle znikła ta dziewczyna." Akurat.Myśleliście że niczego się nie domyśliłem. Nie jestem taki tępy jak Trisha.
Już chciałam mu czymś odpowiedzieć na to jak obraża żonę, ale powstrzymałam się.
-To po co to wszystko?-szepnęłam patrząc mu w oczy.
-Zaczęłaś zbytnio ryć w przeszłości. Nie lubię ciekawskich dziwek próbujących bawić się w detektywów. -powiedział złośliwie.-Cóż dziś już zapamiętasz że nie warto było zawracać sobie tym głowy. -zaśmiał się.
-Czy nie możesz mnie po prostu wypuścić?
Wybuchł głośnym szyderczym śmiechem, który sprawił że z miejsca poczułam się na straconej pozycji.
-Za późno skarbie-mruknął rozpinając rozporek spodni.
Dopiero wtedy spanikowałam łzy lały się z moich oczu, i zaczęłam walczyć ze sznurami aż moja skóra cała piec od niego.
~W tym samym czasie.
*Perspektywa Zayn'a. *
Spanikowany jechałem gwałtownie przekraczając prędkość. Chcąc się jak najszybciej dostać do mojej ukochanej. Obok mnie siedział Lou, a z tyłu na miejscu pasażera siedziała Chloe.
Kiedy tylko ja, Tommo i Jade dotarliśmy do mnie do domu, dokładnie trzy godziny temu, Lou dostał wiadomość od swojej kuzynki że jest w drodze i ma jej podać dokładny adres. Byliśmy zszokowani, ale od razu postanowiliśmy dać jej adres Louisa. Pojechaliśmy do jego mieszkania, i ona kiedy przyjechała była zszokowana moim widokiem. Z miejsca powiedzieliśmy jej całą prawdę, ale nie wydawała się być wściekła. Powiedziała że rozumie że chcieliśmy tylko pomóc jej. I trudno było się z nią nie zgodzić. Powiedziała iż głupio jej za tą reakcję i zachowanie. Dodała iż chce uchronić Jade, i wyznać kto był sprawcą gwałtu. Byliśmy niezwykle ciekawi. Jednak ona tylko powiedziała by przy tej rozmowie była Jade. Jak ona mogła tak grać na emocjach moich i swojego kuzyna?
-Dlaczego do cholery nie możesz tego powiedzieć teraz?-krzyknąłem tracąc kontrolę nad swoim zachowaniem.
-Chcę żeby ona była przy tej rozmowie!.-również podniosła na niego głos.
Zapowiadała się długa jazda. Co najmniej te półgodziny stresu, obawy.
Do kurwy jasnej kim jest ten śmieć który ją zgwałcił?
~Jakiś czas później
*Perspektywa Jade*
Kuliłam się naga i zawstydzona na podłodze. Nie mogłam uwierzyć w to co się zdarzyło. Że Zayn ani ktokolwiek mi nie pomógł. Jedyne dla tego potwora się liczyła się chora przyjemność z tego że mnie gwałcił. Nie miałam już siły płakać, moje nogi były odwiązane jako jedyne, wiadomo, inaczej nie mógłby się do mnie dobrać. Do niedawna myślałam że moje życie było do bani, że już nic gorszego nie mogło mnie spotkać. Dzisiejszy dzień udowodnił mi że jednak mogło być jeszcze gorzej. Że mogę czuć się sponiewierana, zbezczeszczona. Związana i bez własnego zdania. Chciałam móc dostać amnezji i zapomnieć o wszystkim.Najgorszy koszmar spoglądał na mnie, a ja spuszczałam głowę wstydząc się. Czułam obrzydzenie do miejsca w którym się znajdowaliśmy. W mojej głowie zaczęły się rodzić myśli, by go zabić z zimną krwią, bezlitośnie, bez skrupułów. Nie liczyłoby się dla mnie to czy zamknęliby mnie w szpitalu psychiatrycznym czy też za kratkami.
-A więc chcesz zacząć wszystkim rozpowiadać jaki to ja jestem okropny, czy wyjść i o tym zapomnieć? Podejmij mądrą decyzje nikt ci nie uwierzy,a ja postaram się o to byś skutecznie wyleciała z pracy i nie dostała później żadnej.
-Idź do diabła!-rzuciłam, udając że nie interesuje mnie dalszy bieg wydarzeń.
-Więc jaka jest twoja decyzja?-kucnął obok mnie.
Chwilę się zastanowiłam.
-Wypuść mnie, nie chcę tu już siedzieć, nikomu nie powiem. -powiedziałam.
I tak nie ujdzie mu to płazem.
Podał mi moją bieliznę i sukienkę. Uda całe mnie piekły tak samo jak pochwa. Czułam jeszcze na biodrach wbijające się paznokcie. Chciałam zmyć z siebie ten ból. Moją głowę non stop nawiedzał obraz sprzed paru minut. Kolano jeszcze bolało od upadku. Zresztą nie było takiej części ciała, która nie byłaby okaleczona, czy skaleczona. Wiłam się z bólu ubierając bieliznę i suknię.
Kiedy wypuścił mnie opadła moja maska, łzy zaczęły mi rozmazywać obraz przed oczami.
Dlaczego akurat ja? Czułam totalną pustkę, jak okradziona z własnej duszy.
W ciszy przeszłam korytarzem i weszłam do kuchni.Usiadłam na jednym z krzeseł. Jeszcze parę dni temu siedziałam tu spokojna, i bezpieczna. Dziś siedząc nie czuję absolutnie niczego.
Wzięłam do ręki ten sam nóż co przedtem,ale nie żeby się pociąć czy cokolwiek w tym stylu, opuszki moich palców dotykały każdy cal ostrza. Myślałam nad tym czy jestem na tyle odważna by zabić człowieka.Nagle usłyszałam jak Yaser wchodzi do kuchni zacisnęłam mocno zęby próbując się powstrzymać od natychmiastowego rzucenia się z nożem na niego.
Najspokojniej w świecie spojrzał na mnie i coś wyciągnął z szafki.
-Aby ktoś ci odciął jaja. -powiedziałam pod nosem.
Prawda jest taka że gdyby ktokolwiek to zrobił, on nigdy nie wyrządziłby żadnej dziewczynie krzywdy. Zostałby okradziony z honoru i tego co czyni go mężczyzną.
-Co powiedziałaś?
Zebrała się we mnie cała odwaga.Wstałam i podeszłam do niego trzymając za plecami nóż.
-To co słyszałeś. I dodam to że masz przejebane, bo Zayn mi ufa, tak samo jak jego kumpel, a Chloe złamie się i powie że to ty jej zrobiłeś krzywdę. Będziesz pokutował za to co nam zrobiłeś. -powiedziałam, drżącym głosem.
Zaniósł się głośnym śmiechem po czym spoważniał przyglądając mi się uważnie.
-Zobaczymy. A tak przy okazji, wiesz co najbardziej mnie zastanawia? To czy dałaś mu dupy na początku czy dopiero niedawno.-uśmiechnął się złośliwie puszczając oczko. Wewnątrz mnie zabrała się cała złość i nienawiść.Przeszłam koło niego, ale odwróciłam się w ostatniej chwili i wbiłam mu nóż w plecy, jego koszulka została natychmiastowo ubrudzona, a on sam zesztywniał z bólu. Czułam nad nim kontrolę kiedy nadal trzymałam nóż w jego ciele. Narodziła się we mnie ta chora przyjemność kiedy widziałam jak cierpi.
Nagle wyciągnęłam nóż, a on automatycznie upadł na ziemię.
Zwijał się z bólu, spojrzał na mnie z dołu proszącym wzrokiem.
Resztkami sił próbował położyć się na brzuchu. Ukucnęłam obok i drażniłam go przejeżdżając nożem po jego policzku, nie robiąc mu krzywdy, ale jedynie strasząc. Wzbudzałam teraz respekt u niego.
Ciężko dychał.
-Proszę-jęknął.
Teraz to ja się zaśmiałam.
-Nie ma mowy. Trzeba było myśleć głową, a nie chujem.
Jeździłam ostrzem po jego ramieniu, i nagle zrobiłam głębokie cięcie w jego skórze.
Krew po raz kolejny trysnęła. Spojrzałam w dół na swoje dłonie były całe ubrudzone od jego krwi.
Chciał wydobyć z siebie słowo, ale nóż obrał sobie kolejny cel. Tym razem otworzyłam jego usta i wpakowałam do nich nóż, rozchodząc po ostrzem w jego ustach. Możliwe że ucięłam mu język, ale na pewno rozcięłam mu kąciki ust. Odchylił się ode mnie i splunął dużą zawartością krwi. Męczył się jeszcze przez parę sekund aż stracił przytomność. To wtedy odsunęłam się od niego, usiadłam na podłodze i oparłam się o mebel kuchenny.
Nadal ściskałam w dłoni nóż, bojąc się.
Czułam na twarzy jego krew, tak samo na rękach, i sukience.
Bolało mnie wszystko. Siniaki, zadrapania, wbijające się paznokcie w ciało.
Nigdzie nie mogłam dostrzec dokładnej godziny. Rolety w kuchni były przysłonięte.Dobrze się przyszykował.
Światła zapalone w kuchni i korytarzu, dawały jedyne źródło jasności. Bałam się chciałam aby Zayn wrócił, przytulił mnie. Potrzebowałam go, bardziej niż kiedykolwiek. Skuliłam się i zaczęłam płakać.
Kochanie, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego co doświadczysz.
Scena wyglądała jak ta wyrwana z najgorszego horroru. Podłoga również była zakrwawiona i niektóre meble kuchenne również. Człowiek (albo raczej potwór) leżący na podłodze ze zmasakrowanymi ustami, kręgosłupem i ramieniem. Oraz dziewczyna, która do tego doprowadziła. Wyglądała jak obdarta z godności psychopatka.
~W tym samym czasie
*Perspektywa Zayn'a*
Kiedy tylko wysiedliśmy z samochodu, pobiegłem szybko otworzyć drzwi.
-Zayn, spokojnie-uspokajał Lou, gdy nie mogłem wycelować kluczem w zamek. Tak bardzo trzęsły mi się dłonie że nie mogłem nad tym zapanować.
Wziął mi je z ręki i otworzył za mnie jednak ja się jako pierwszy wepchnąłem do domu. Zauważyłem światło włączone w kuchni od razu wszedłem do niej. Widok przede mną zamurował mnie.
Scena wyglądała jak ta wyrwana z najgorszych koszmarów sennych. Zatkało mnie. Nawet nie zauważyłem Chloe i Louisa stojących za mną. Których reakcje na pewno wyrażały to samo.
Nagle otworzyły mi się oczy. Nie mogłem uwierzyć że takie coś w ogóle miało miejsce. Jade leżała skulona opierając się o jedną z szafek, a mój ojciec... Czy ona go zamordowała?
Do głowy przyszły mi myśli co ten potwór mógł wyrządził Chloe jak i mojej kochanej Jade.
Gdy tylko ubrudzona od krwi zerwała się z zimnej podłogi podeszła do mnie i przyciągnąłem ją do siebie najmocniej jak się tylko dało i zamknąłem ją w ciasnym uścisku. Wkładając w nią każdą emocję. Załamanie, miłość, troskę, nieporadność.
To czego uświadczyłem mówiło wszystko. Nie trzeba było słów. To było od nich lepsze. Pierwszy raz od kiedy oboje się poznaliśmy śmiało wypłakałem jej się w ramię. Może dwa razy zdarzyło mi się że chciałem płakać, ale uczyłem się bycia twardym i ciężko stąpającym po ziemi. Ona również płakała.
-Prze-praszam Jade- powiedziała Chloe, stając na przeciwko nas, przystawiając dłoń do ust.Louis do niej podszedł i ją przytulił. Ledwo widziałem przez załzawione oczy.
-Spóźniłem się, kochanie.Proszę wybacz.-wyszeptałem do ucha
Czułem się rozdarty, wziąłem na siebie brzemię chronienia mojej kochanej nie zauważając jaka bestia jest w jej pobliżu.
Louis wypuścił kuzynkę z ramion. On natomiast podszedł do 'mojego ojca' i sprawdził jego puls, kucając obok.
-Jeszcze wierzga. Możliwe że wyjdzie z tego. -powiedział z przekąsem, podnosząc się. Zrobił odpychającą minę, Chloe do niego podeszła i pociągnęła go za ramię kiedy on zaczął go kopać. Nie miałem nic przeciwko, należała mu się śmierć. I to najgorsza z możliwych-długie i bolesne męczarnie. Moją głowę nawiedził obraz naszego pierwszego spotkania z Jade, nasze późniejsze przekąsy, każdy pocałunek, mocno ulokowany w mojej głowie. Nie chciałem aby ten wspaniały uśmiech, który nosiła jeszcze wczoraj znikł.
Z każdą sekundą to marzenie stawało się coraz mniej możliwe do zrealizowania.
Jesteśmy pod ostrzałem, kochanie.
Koniec.
__________________________________________________________________________________
Witajcie kochani!
Pierwszy raz w notatce nie wiem co napisać. Dotrwaliśmy już do ostatniego rozdziału i to nie żadne lecenie w kulki, czy robienie was w głupich. Wykonałam swoją pracę do końca i jestem zadowolona z każdego komentarza. Z każdego nawet najmniejszego. Dziękuję za pozytywne kopy, który dawały mi motywację i wenę. <3 Mam nadzieję że kiedyś ponownie wrócicie do tego opowiadania i wspólnie będziemy się śmiali z nieudolności tego bloga :D (no co ja jestem tylko amatorką)
Epilog wstawię za mniej więcej tydzień. :**
KOCHAM WAS MOCNO, MORDKI <3 :*
Poopey
Koniec, koniec?
OdpowiedzUsuńBędzie mi brakować tej historii. :c
Troszku smutny ten koniec. Szkoda że to już koniec ;C Bardzo będzie mi brakowało tej historii <3
OdpowiedzUsuńPS.Czemu usunęłaś to nowe opowiadanie -->http://anorexic-diary.blogspot.com/?
Karolina xx
Jest jeszcze epilog spokojnie ;) Tamtego bloga usunęłam, bo nie miałam czasu ani pomysłu na niego. Ale już mam pomysł na następne opowiadanie i myślę że szybko go ogarnę i Wam również się spodoba.
UsuńPozdrawiam xx
boże jak czytałam już tą cześć gdzie po raz pierwszy chciałą go dziabnąć nożem ale on odwrócił go i był skierowany w jej strone to aż zakryłam usta po prostu wrażenie WOW emocje i wgl zajebiście !!! takie napiecię bozee najlepszyyy blog ever naprawde *o* :* :*
OdpowiedzUsuńNie umiem znaleźć epiloga :(
OdpowiedzUsuń