piątek, 5 czerwca 2015

                                                       Rozdział 29 

                  "Złamane punkty część 1" 

Zaśnięcie dla mnie po tak zaskakującym dniu było wręcz nieosiągalne. Rozmyślałam o całokształcie. O tym wszystkim, czym podzielił się ze mną Zayn oraz o jego gestach w moim kierunku. Szczęśliwa uśmiechałam się do sufitu, i kiedy przypomniałam sobie z jaką miłością mnie całował poczułam się niczym jak w raju. 

Tylko on sprawiał że miałam prawo czuć się w ten sposób. To uczucie było mi nieznane, ale już mi się podobała perspektywa każdego kolejnego dnia. Opuszkami palców dotknęłam moich ust, przypominając sobie  pocałunki, które zostawił na moich ustach. Czułam że będę czuć jakby mnie nadal całował przez najbliższy czas. To jest uczucie tak piękne jakby ktoś założył mi skrzydła. Jedyne czego chciałam to tego, aby wszystko nie okazało się tylko pięknym snem.

                                  ~

Czyjś donośny szloch sprawił że przebudziłam się i przetarłam zaspane oczy. Otępiale rozglądałam się po pomieszczeniu, próbując się przyzwyczaić do słabego oświetlenia w pokoju. Gdy już ocknęłam się spojrzałam na drugą stronę łóżka. Louis odwrócony do mnie plecami, płakał, a ja leżałam koło niego nie będąc pewna jak mu pomóc. Chciałam to zignorować i iść spać dalej. Ale moje serce krwawiło, gdy słyszałam jak cierpiał. Chciałam się dowiedzieć co jest przyczyną, i go przytulić.
"Naiwna jesteś Jade, niech sobie płacze" -odezwała się ta bezduszna strona mnie.
"Przytul go, może nie umie sobie poradzić"-teraz przemawiała przeze mnie ta dobra strona.
Miałam dosyć. W mojej głowie panował istny burdel. Znowu.
-Olać to niech sobie płacze-mruknęłam w myślach i ponownie przymknęłam oczy.
Przeraziła mnie ta bezduszna część mojej osobowości.
Poczułam ulgę kiedy przestał płakać i spokojnie mogłam zasnąć.

~

-Jade...Hej...wstawaj-szeptał Lou, szturchając moje ramię.
-Która jest godzina?-mruknęłam, nadal zaciskając oczy.
-Już po jedenastej, wstawaj musimy działać.
-Nie mam jeszcze naładowanych baterii, dasz mi pięć minut?-poprosiłam, nawet chcąc myśleć o możliwości opuszczenia tego wygodnego łóżka.
Louis głośno westchnął.
-Okay, ale tylko te pięć minut. -przystał na moją prośbę. Jego głos był dziwnie spokojny.
 -Dziękuję Lou-powiedziałam szczerze, opatulając się mocniej kołdrą.
-Będę czekał na ciebie na dole w kuchni.
Mimo przymkniętych oczu, mogłam odczuć że się uśmiechnął
Wyszedł z pokoju, i przeleżałam tam parę sekund próbując w myślach przygotować się na dzisiejszy dzień.
Nagle mój telefon leżący na podłodze za wibrował. Jęknęłam pod nosem, i wymacałam go spod łóżka. Podniosłam się leniwie, opierając ciężar ciała na łokciu i przecierając dłonią zaspane oczy, drugą odblokowałam telefon na oślep wbijając pin.
Natychmiast oprzytomniałam kiedy dostałam na WhatsApp'ie wiadomość od Zayn'a.
'Witaj kochanie, miłego dnia xx'

Wyszczerzyłam się do ekranu, ale wkrótce przeszło mi przez głowę że to mimo wszystko może być najgorszy dzień.  
'Cześć:)  na pewno ten nie dorówna wczorajszemu'

Zaśmiałam się wysyłając wiadomość. 
'Pamiętasz <3 A jak tam Tommo?  Zachowuje się wobec ciebie w porządku?'

'Tak, wiesz co muszę kończyć, później zadzwonię do ciebie. Całusy xx'
'Okay. Pa, pa x' 
Z powrotem położyłam się do na łóżku przykładając do klatki piersiowej telefon. 
Jednak z mojej twarz zszedł uśmiech, kiedy zdałam sobie sprawę jaką mamy z Lou dzisiaj misję. 
-Skarbie-krzyknął Lou.
-Już wstałam, kochanie, tylko się umaluję-odkrzyknęłam aż prawie zdarłam sobie gardło. 
Nie wierzę że dałam się wkręcić w cały ten teatrzyk. 
Zeszłam z łóżka i je pościeliłam wyciągnęłam ze swojej torby kosmetyczkę i wzięłam pierwsze lepsze ciuchy jakie wpadły mi w ręce. 
Ubrałam się  w marmurki, luźną białą bluzkę z czarnym napisem '59' . Wyprostowałam moje włosy,i nałożyłam odrobinę makijażu.
Zeszłam na dół do kuchni, a na stole zauważyłam świeżo zrobione tosty. 
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się siadając na przeciwko niego.
-Nie ma za co. Smacznego. 
Jego postawa, zachowanie to wszystko świadczyło o tym jak bardzo był przygnębiony. Czy na prawdę  Chloé tak na niego podziała?
 Co się stało z tym radosnym, zboczonym chłopakiem?
Jest teraz wrakiem człowieka.
Nastała cisza jak makiem zasiał. On przeglądał telefon na czym mocno się koncentrując
Ja natomiast przegryzałam tosta, spoglądając na niego próbując go rozszyfrować. 
-Dlaczego w nocy płakałeś?-spytałam nie będąc pewna czy powinnam. 
-Co? Nie płakałem. -obdarzył mnie spojrzeniem i zaśmiał się nerwowo, to dowodziło że kłamał. 
-Spójrz mi w oczy.-powiedziałam poważnym tonem. 
Zrobił to co powiedziałam
-Płakałeś w nocy?
-Nie musisz o wszystkim wiedzieć-powiedział zestresowany urywając kontakt wzrokowy. 
-Czyli jednak
Westchnął głośno. 
Nagle do kuchni weszła Chloé.
-Witam starszyznę. -powitała nas podśmiewając się. 


Chloe
Lou pokazał jej środkowy palec z grymasem na twarzy,  na co obie zaśmiałyśmy się.  
-Kochany kuzyn-pocałowała Lou w policzek siadając obok niego. 
-Sarkastyczna kuzyneczka. -mruknął pod nosem. 
-Ej, ranisz mnie- Chloé przyłożyła dłoń do piersi i odegrała swoje małe przedstawienie.  
Zaśmiałam się, a on znowu zrobił swoją zrzędliwą minę. 
-Jeju, Jade ja na prawdę nie wiem jakim cudem wytrzymujesz z tym zrzędliwym dziadkiem. 
-Uwierz mi, da się.-odpowiedziałam jej  popijając herbatę
Wybuchła śmiechem
-Ale żal, nie można raz postarać się być poważnym, bo już cię wyzywają od 'zrzędliwego dziadka' dzięki w chuj. 
-Hah.. macie jakieś dzisiaj plany?-spytała mi się
-Właściwie to nie. Ja w każdym bądź razie źle się czuję. -mruknęłam, udając że boli mnie brzuch. 
Wysłałam Lou spojrzenie 'teraz twoja kolej' 
-Moglibyśmy w takim razie przejść się do jakieś galerii, niedługo Ana ma imieniny i chciałbym jej coś kupić. A Jade zostanie z Aną - powiedział nagle ożywiony tą dyskusją.
-Dobry pomysł, tylko skończę śniadanie i idziemy
Była mega podekscytowana planem Lou . Parę minut później poszła na górę.
-Już prawie jestem gotowa! -krzyknęła. 
Odprowadziłam ich do drzwi i Lou mnie pocałował. Mam nadzieje że to było równie zaplanowane i Zayn nie będzie mieć nic przeciwko. Jednak ten pocałunek nie był taki zwykły. Emanował on jakąś dziwną emocją.
-Będziemy za jakieś 2 godziny-powiedział
-Pomnóż to jeszcze przez 2 -zaśmiała się. 
 Gdy tylko odjechali zbadałam miejsca w domu w którym mogła trzymać różne dokumenty. 
Zaczęłam od salonu przeglądając każdą szafkę, karton i teczkę, a skończyłam na jej sypialni. Byłam przerażona myślą że absolutnie niczego nie znajdę. Wkrótce w którejś komodzie znalazłam teczkę z aktem urodzenia Any. Uradowana pocałowałam ją. Otworzyłam ją i...nie tego się spodziewałam, bo na papierze była luka w miejscu 'imię ojca'
Wypuściłam wkurzona powietrze i wszystko z powrotem schowałam
Lou będzie mega wkurzony, ale co ja na to poradzę. Faktycznie nie wie kim jest ojciec jej dziecka. 
Ale do niczego to nie prowadzi, bo mogła zostać zgwałcona, i po prostu nie chciała niepotrzebnego przypału tylko spokoju. A co z DNA nasienia, włosów czy choćby śliny?
O niczym takim nie pomyślała?


Zaczęłam o tym wszystkim intensywnie myśleć aż zadzwonił mój chłopak i pogadałam z nim wyżaliłam mu się,a on powiedział abym do niego wieczorem przyszła na co przystałam, ocierając łzy.      

-Dobrze cię mieć przy sobie-powiedziałam do słuchawki. 
-Razem łatwiej. Kocham Cię, niebawem będziemy szczęśliwi, obiecałem to tobie. -odpowiedział. 
-Ufam tobie, kończę pa
-Pa, kochanie. -rozłączyłam się. 
Kiedy Ana zaczęła płakać nakarmiłam ją i zmieniłam jej brudną pieluszkę. 
Przed ich przyjazdem zatarłam wszystkie ślady mojego buszowania w jej prywatnych rzeczach.  

Nie wiedziałam jak przekazać Louisowi to iż kompletnie niczego się nie dowiedziałam. 
Postanowiłam wysłać do niego wiadomość nie było już ich jakieś cztery godziny i trochę się obawiałam że stres za chwile mnie wysadzi. 

Ja: Gdzie jesteście?? 
L: Jedziemy z powrotem, będziemy za jakieś 15 minut. :D
Ja: Możesz kupić mi ćmiki po drodze? Oddam ci kasę. :)
L: Ty i palenie? o.O   Okay, okay, ale jakie?
Ja: Lucky Strike, dzięki x
L: Nie ma za co. :D xx

Nie znam jakiś dobrych marek papierosów, więc po prostu podałam nazwę tych które ostatnio paliliśmy z Zayn'em. Czułam że tylko one są w stanie w tak okropnym stresie mi pomóc. Jakieś parę minut później przyszli i od razu zrobił się mega szum, mieli mnóstwo zakupowych toreb. Jedzenia, zabawek i ubranek dla 
Any. 
-To jest coś absolutnie niesamowitego-powiedziała podekscytowana Chloe, podając mi rękę i trzymając w jednej dłoni zielony materiał sukienki. Podeszłyśmy do lustra  i przymierzyła ją na mnie, spoglądając na nasze  odbicie w lustrze z uśmiechem. Jest w moim ulubionym kolorze.
-Przymierz. -uśmiechnęła się podając mi sukienkę. Weszłam do łazienki i szybko zdjęłam biące ubrania nakładając elegancką sukienkę w odcieniu intensywnej zieleni. Wyglądała nieziemsko, jakby specjalnie uszyta na mnie. Nie odkrywała dużo, ale uwydatniała piersi, i ładnie przylegała do ciała. Zdjęłam jedynie niepasujące do niczego skarpetki i wyszłam z łazienki, za drzwiami stali oboje i to była trochę nieśmiała prezentacja.
-Wow, cudownie-odparła, a ja okręciłam się wokół własnej osi. -Lou, Twoja dziewczyna to na prawdę piękna kobieta. 
Spojrzałam na Louisa, który spoglądając na mnie wypowiadał po cichu 'wow'
-Wiesz, na prawdę nie da się zaprzeczyć-odpowiedział swojej kuzynce. Podszedł do mnie bliżej, przez co moje serce nabrało szybszego dystansu. Delikatnie chwycił mój podbródek i obdarzył krótkim, ale czułym pocałunkiem, nie żeby coś. To dalej jest wszystko wyreżyserowane. Nawet jego reakcja. 
Pewnie sobie pomyślał 'no wygląda przeciętnie, szału nie ma'
Jestem niestety typem, który za bardzo lubi sobie wyobrażać. 
-Kto wybierał sukienkę?-zapytałam zadowolona.
-Lou ją  wybierał. Nie mogliśmy się zdecydować były jeszcze do wyboru fioletowa, granatowa i miętowa. -odpowiedziała.
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się do niego.
-Proszę-odpowiedział mi tym samym.
Byłam mu mocno wdzięczna, bo przecież nie musiał. Ta sukienka była z na prawdę drogiego materiału musiała mnóstwo kosztować.
-Okay, coś obejrzymy?-zaproponowała.
-Wiesz trochę chce mi się spać-odparł Lou ziewając.
Oni byli zmęczeni bo ruszyli w rajd zakupów po jedenastej, a już koło szesnastej.
-Mogę z tobą coś obejrzeć, a on niech się zdrzemnie.-podsunęłam.
-Dobra to ja idę do sypialni, możemy na chwilę pogadać na osobności, skarbie?
-Jasne. Chloe możesz wybrać jakieś filmy?
 -Dobrze.-machnęła ręką, uśmiechając się. -Ale dołącz do mnie później. Ja nakarmię malutką.
-Okay.
Przebrałam się w łazience w swój poprzedni strój, a kiedy wyszłam z niej Lou wziął w ręce torby zakupowe, które należały do niego i poszliśmy do naszego pokoju.
On dopiero teraz ukazał jaki był zestresowany. Usiadłam na łóżku kiedy on przeglądał zakupione rzeczy.
-Masz moje papierosy?-spytałam niepewnie. Ręce okropnie mi się trzęsły, i przechodziły mnie po całym ciele drgawki.
-Hm.. jasne. -wyciągnął z kieszeni spodni paczkę strike'ów, i podał mi ją.
Znalazłam na półeczce zapalniczkę i od razu odpaliłam go, zaciągając się.
Podeszłam do okna i zaczęła się próba uspokajania samej siebie.
-Cóż, nigdy nie widziałem żebyś paliła. -mruknął nadal siedząc na łóżku.
-Bo nigdy nie były mi tak kurewsko potrzebne.-odpowiedziałam wydychając dym.
Co się ze mną dzieje? przeklinam, palę i zachowuje się jak opętana lub na głodzie narkotykowym.
 -Jade, wszystko gra? Co znalazłaś?
Podszedł do mnie kładąc dłonie na moich ramionach.
-I w tym rzecz Lou, nic. Kompletna pustka. Nic, nie ma absolutnie żadnych dowodów, a ja już nie wytrzymuje tego psychicznie, przecież to dopiero pierwszy pełny dzień kiedy jesteśmy u twojej kuzynki. Boję się że jak nie znajdziemy na tego dupka żadnych namiarów, on może również mi zrobić krzywdę. Skąd mam wiedzieć czy to nie któryś z kumpli Zayn'a? -starałam się utrzymywać cichy ton głosu, jednak niezbyt mi się to udawało. Mój głos w pewnym momencie się zerwał i łzy po raz kolejny, odjęły mi możliwość wypowiedzenia się do końca.Przygasiłam papierosa.  Lou rozłożył ręce i mnie przytulił, tak po prostu. Tak jak w tym dniu kiedy powiedzieliśmy mu z moim chłopakiem o pamiętniku Chloe. Samo kategoryzowanie Zayn'a jako 'mój chłopak' jest czymś dziwnym i nowym.
-Cśś...Jade, będzie dobrze, zaufaj mi. Zawsze będziemy z Zayn'em, by ciebie ochronić.Drugi raz się to nie powtórzy, obiecuję. -przytulał mnie dość mocno, jakby chciał mi pokazać że mogę się czuć bezpieczna.
Gdy tylko opuściłam jego ramiona przysiadłam na chwilę na łóżku. Niby nic zaczął mnie zagadywać i stopniowo zaczęłam o wszystkim zapominać, a mój humor wyraźnie się poprawił. Widać było że jak na razie Louis wywiązuje się ze swoich obietnic. Z jeden z toreb wyciągnął zestaw z Burger Kinga i wszystko popiliśmy Dr. Pappers. Powiadomiłam go o moim związku z Zayn'em na co był dość zadowolony i życzył nam szczęścia.
-Nie wiem jak ty, ale ja muszę się na trochę zdrzemnąć, Chloe totalnie mnie wyczerpała.
 -Okay ,ja idę na dół, miałam obejrzeć z nią jakieś filmy
-Dobrze, to pa, pa.
Kiedy tylko zeszłam na dół Chloe wybierała  jakieś filmy. 
Obie nie mogłyśmy się zdecydować,a stanęło jednak na "Pidżama Party"
 Zamówiłyśmy jeszcze pizzę, i przez półtorej godziny co rusz wybuchałyśmy śmiechem. Zostawiłyśmy trochę pizzy dla Lou.
 Było koło dwudziestej pierwszej kiedy powiedziałam Chloe że idę się przejść. Na co ona zaproponowała że może mi potowarzyszyć. Szybko się wywinęłam z jej pomysłu, bo wiadomo gdzie byłaby meta tej przechadzki.Więc powiedziała że idzie się położyć. Niebo przybrało już mroczny kolor. Tylko tym razem nie wzięłam żadnej bluzy, a wiatr sprawiał że gdy przyszłam do niego byłam cała zziębnięta.
 -Cześć kochanie-powiedział Zayn, dając mi buziaka przez furtkę. W ogrodzie było kilkoro ludzi i rozpalone ognisko. Słychać było śmiechy i rozmowy tych ludzi.
-Hej-powiedziałam tylko, czując dosyt szczęścia.I otworzył furtkę wpuszczając mnie. Uśmiechnęłam się i on mi tym samym odpowiedział. 
-Ty głuptasie, dlaczego tobie nie zależy na zdrowiu i chodzisz wtedy kiedy jest zimno w krótkim rękawku?
-zapytał śmiejąc się ze mnie, ale podał mi swoją bluzę
-Mój umysł był zajęty czymś ważniejszym niż myślenie o ubraniu. -odpowiedziałam zakładając jego bluzę, zapiął ją za mnie.
Przyciągnął mnie do słodkiego pocałunku. 
-Nasze zakochańce!- podeszło do nas dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. 
Razem spędziliśmy z trzy godziny na wspólnym śmianiu się i popijaniu piwa oraz energetyków. 
Koło pierwszej w nocy weszliśmy z powrotem do środka
-Zostajesz ze mną czy koniecznie musisz wrócić do swojego 'chłopaka' ?-zaśmiał się
-Wydaje mi się że ten jeden raz mogę złamać zasady. 
Opowiedziałam mu o wszystkim o tym że niczego się nie dowiedzieliśmy i dalej stoimy w tym samym punkcie. I wtedy powiedział mi że sama mogę się od niej tego dowiedzieć, niczego nie zdradzając. Uznałam że to głupi pomysł. Później całowaliśmy się, ale do niczego więcej nie doszło i słusznie. Doświadczenie z Louisem wiele mnie nauczyło. 

~

Wczesnym porankiem zebrałam się i pożegnana pocałunkiem wróciłam do Chloe i Louisa. Jechałam na samym szczęściu, dobrze że Chloe spała. Zadzwoniłam do Lou, aby mi otworzył drzwi. Do wyjazdu z powrotem zostało siedem godzin, może jeszcze nie wszystko stracone.
-Chloe, możemy porozmawiać?-mruknęłam do niej kiedy robiła pranie.
-Jasne, chodźmy-moje serce biło z przerażenia. Pokierowałyśmy się do salonu, Louisa nie było w domu. Czy ja właśnie teraz mam jej się zapytać o to czy nie została zgwałcona? Czy to dobry krok? Na pewno będzie zła na mnie. Może powinnam zatrzymać dla siebie i po prostu odjechać przegrana.
-Jade, coś jest nie tak? cała się trzęsiesz-przyznała i teraz ona się zestresowała.Obydwie usiadłyśmy na sofie.
Przełknęłam tą ohydną gulę w gardle i spojrzałam na nią.
- Mam pytanie gdzie pracowałaś przed tym zanim zaszłaś w ciążę?-starałam się uspokoić samą siebie.
-Pracowałam tak jak ty, też byłam opiekunką, jednak po tej ciąży uznałam że kompletnie nie nadaję się do tej pracy. A w sumie w jakiej rodzinie pracujesz, może znam? -na jej twarzy pojawił się dziwny uśmiech.
-Pracuję w rodzinie Malików-ta odpowiedź sprawiła że rozwarła usta, i wzięła ogromny haust powietrza, poruszając się niepewnie w miejscu.
-Coś nie tak?-spytałam odgrywając swoją rolę, tej która nie wie o co chodzi. Jednak to był tylko teatrzyk.
-Nic w porządku. Po prostu kiedyś tam pracowałam.
Trafiłam w jej czuły punkt. Przez całe dwa dni udawała pełną życia osobę. No właśnie udawała.
-Czyli znasz ich syna Zayn'a?-zapytałam znając już odpowiedź na to pytanie.
-Tak, synek z piekła rodem. Nie da się zapomnieć, jak kilka razy został zatrzymany, bił się z jakimiś kolesiami, i praktycznie każdej nocy przyprowadzał jakieś dziewczyny.
-Czyli nie lubiłaś go?
-Właściwie to...miałam wtedy  słabość do takich chłopaków. Nie mogliśmy być razem, jego rodzice tego nie tolerowali, a on nie był dobrym materiałem na chłopaka.
Ta rozmowa przebiegała za wolno, nagle przypomniałam sobie o jej dzienniku, który mam w torbie.
-Poczekaj chwilę okay?-powiedziałam, ona tylko kiwnęła głową szybko pobiegłam do pokoju po ten pamiętnik, i wróciłam z powrotem do niej. Czułam dziwną adrenalinę, w myślach przygotowywałam się na każdą reakcję: złość, płacz, spokój.
Kiedy tylko usiadłam obok niej i zwróciła uwagę na rzecz trzymaną przeze mnie, zakryła dłonią usta.
-T-to mój dziennik. -odparła łamiącym się głosem w jej oczach zebrały się łzy.
-Szybko wyrwała mi go z dłoni.
-Przykro mi, nie chciałam, ale... przeczytałam go. Wiem wszystko. Wiem że okłamałaś rodzinę. I nie mam do ciebie o to żadnych pretensji... ale chcę wiedzieć...
-Co chcesz wiedzieć? Czy to wszystko było prawdą? Czy po prostu jestem świetną bajkopisarką? -jej głos był wściekły, łzy spływały po jej policzkach, które agresywnie ścierała.
-Chcę po prostu wiedzieć co jest prawdą? Czy to na prawdę się stało. Uwierz jedna odpowiedź, jedna wskazówka i jesteś w stanie uratować mnie, inne dziewczyny, które będą tam pracować po mnie, oraz przede wszystkim twój spokój.
-Czyli po to było to wszystko? Zostaw mnie w spokoju. Ta rozmowa do niczego nie prowadzi.
-Jasne że prowadzi, chcę wiedzieć czy jestem bezpieczna i kim jest ojciec twojego dziecka.
-Chcesz wiedzieć, tak?-zaśmiała się,widać było że traciła panowanie nad własnymi emocjami.
-Powiem tylko jedno: Ludzie przy których czujesz się najbezpieczniej, z zasady mogą zrobić ci najwięcej krzywdy. Strzeż się Malików i ludzi wokół nich jak ognia. -zakończyła swoją wypowiedź i tak po prostu wyszła z pokoju.
Jaka ze mnie zdesperowana idiotka, czy na prawdę sądziłam że ona ot tak poda imię tego kto ją skrzywdził? Ale już wiem w jakieś części przynajmniej na czym stoję.

~
Podróż zajęła nam ponad pięć godzin. Zayn był smutny, Lou wręcz wkurwiony i załamany. Nie wiem dlaczego, ale Lou nie wydawał się być na mnie zły. Powiedział że jest mocno wkurzony że spędziliśmy cały weekend u niej, a i tak nie wiemy kto skrzywdził Chloe, jedyne co wiemy to to że takie coś miało miejsce. Ja natomiast byłam zła na siebie. Nie zapomnę jej gniewnego wzroku i chłodnego pożegnania. Wszystko mogło się skończyć normalnie, a teraz nawet nie mam tego dziennika. Miałabym jakiś dowód, teraz nie mam nic.

~

Kiedy przyjechaliśmy z powrotem do domu każdy z nas był zamulony. Zamknęłam się w swoim pokoju, a kiedy Zayn i Lou chcieli wejść ja mówiłam, aby dali mi spokój. Zayn powiedział mi przez drzwi że jedzie na parę godzin do Louisa . Ja rozmyślałam  nad wszystkim, a najbardziej nad jej słowami "Strzeż się Malików i ludzi wokół nich jak ognia." To ostrzeżenie było dość dziwne. Było już koło dwudziestej pierwszej, a na dworze, było dość zimno i ciemno. Cały dzień był do dupy. Przejrzałam torbę zakupową, chciałam jeszcze raz na spokojnie przymierzyć tą sukienkę.Rozebrałam się do bielizny, naciągnęłam na siebie zielony materiał sukienki,zapinając ją. Włączyłam muzykę na fulla z iPada, poprawiłam swoje włosy. Dokładnie przejrzałam się w lustrze kiedy tylko wydobyły się pierwsze dźwięki mojej ukochanej piosenki Can't Stop Dancin', przymknęłam oczy i zaczęłam tańczyć przed lustrem z zamkniętymi oczami. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju, uśmiechnęłam się pod nosem. To pewnie Zayn- pomyślałam.Podszedł do mnie, położył dłonie na moich biodrach, wtulając twarz w zagłębienie mojej szyi. Ustaliliśmy jednostajny rytm poruszania biodrami, moje oczy nadal były przymknięte. Uśmiechałam się kiedy zaczął całować moją szyję, a jego dłonie przeniosły się na mój brzuch. Jednak to nie był ten znajomy, czuły dotyk Zayn'a. Jego perfumy również miały zupełnie inny zapach. Moje ciało nagle zesztywniało. Nie byłam pewna czy chcę spojrzeć w lustro. W końcu odważyłam się i gdy ujrzałam odbicie w lustrze, z miejsca poznałam odpowiedzi na wszystkie moje pytania.

___________________________________________________________________________________

Witam !
Dość długo nie było rozdziału, wiem o tym, dlatego wjechałam z długim rozdziałem w formie rekompensaty.
Chcę powiedzieć że to ostatecznie przed ostatni rozdział 'We are on fire' Przed nami został jeszcze tylko ostatni rozdział i epilog. A więc do zobaczenia kocham :* xx

Poopey



10 komentarzy= ostatni rozdział

6 komentarzy:

  1. Dalej ja myślę że to tata Zayna . No nie wytrzymam w niepewności !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to ojciec Zayna jest gwałcicielem. Czekam na next i oby był szybko

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak poprzedniczki, mam taką samą teorię co do gwałciciela. Ciekawe, czy się pomylimy. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pewna na 99.5 % ze to jestojciec Zayna!!! Ten 0,5to Lou alr watpie xD czekam na next bo biszesz oblednie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. To ojciec Zayn'a od początku to mówiłam

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem prawie pewna że to ojciec Zayn'a
    Czekam na nexta <3 Piszesz cudownie szkoda że kończysz ;/ :*
    Karolina

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinię :)