sobota, 20 czerwca 2015

                          Epilog


~Parę dni później
 *Perspektywa Jade*

 Zapukałam w drzwi od gabinetu Trishi,w którym zamykała się dosyć często po tym jak jej mąż wylądował w szpitalu, a później został zakuty w kajdanki, oskarżony o podwójny gwałt. Widziałam jak ukradkiem ocierała łzy, jak powoli staje się wrakiem człowieka. Gdy Zayn był w pobliżu szybko się ulatniałam. Omijałam go jak tylko najbardziej się dało. On przypominał mi jego ojca, a ja chciałam zapomnieć, a nie za każdym razem przypominać sobie. W końcu po tych paru dniach zdecydowałam się zająć głos i podjąć ważną decyzję.
-Tak?-odparła słabym głosem.
Weszłam do jej pokoju. Widok przede mną sprawił że zastygłam w bezruchu.
Siedziała przy biurku,a na przeciwko niej Amira.
Spojrzały na mnie obie w ten sposób jakby mnie oczekiwały.
-Dzień dobry.-burknęłam.
-Witaj Jade- odpowiedziała Trisha.
-Mamo, to jest ta dziewczyna o której ci mówiłam. -kiwnęła na mnie głową, jej wyraz twarzy był melancholijny.
-O co ci chodzi, Ami?-zapytała, bez emocji.
-Ta która była ...no wiesz... -dopowiedziała.
Trish spojrzała na mnie.To chyba jasne że nie znała naszej historii.
-Tak to ja Amira, ale tak na prawdę nic nie wiesz. Nie znasz prawdy. -zaczęłam spokojnym głosem, mimo zirytowania i traktowania jakby mnie tu nie było.
-To jaka jest prawda Jade Heigl? Powiedz.-spytała, zakładając ręce na piersiach.
-Dobrze.
Amira wskazała na krzesło obok.Usiadłam obok niej, nie wiedząc od czego zacząć.
-Od czego zacząć?-mruknęłam, spuszczając wzrok na splecione dłonie.
- Najlepiej od początku, kochana. Teraz śmiało już możesz mówić.-zaproponowała Trisha.
-Ja i Zayn...To nie było coś co się wydarzyło i zapomniało. To było coś co wydarzyło się i zapamięta wiecznie.-wyszeptałam, będąc pewna każdego słowa.
-A dokładniej?-mruknęła jej córka.
-Połączyła nas niezgodność charakterów.Zrozumienie dla niego gromadziłam z każdym dniem. Onieśmielał mnie swoim charakterem i zachowaniem.
Oboje mieliśmy trudną przeszłości,swoje nawyki i przyzwyczajenia. Byliśmy dla siebie jak koła ratunkowe. To uczucie było piękne, ale za razem szkaradne i poplątane. W tym dniu Amiro kiedy faktycznie zobaczyłaś mnie w jego łóżku, my spaliśmy razem, ale nie przespaliśmy się, taka różnica. Dzień przed tym, wieczorem on był ogromnie zestresowany był w stanie wypalić całą paczkę papierosów. Zasnęliśmy razem przytulając się, ale to było niewinne, krystalicznie czyste. Wkrótce po tym jak znalazłam pamiętnik Chloe pod łóżkiem, z ciekawości zaczęłam grzebać w przeszłości. To należało do jednego z kolejnych moich błędów. On wyznał mi miłość,a przed tym cały czas ukrywaliśmy się przed światem.-zakończyłam wypowiedź, wstając z fotela,  już wiedząc i mając pewność co zrobić.
Spojrzałam na Trishę jakby dobrze się przyjrzeć mogłam dostrzec jej załzawione oczy. Następnie na Amirę, która z pełnego zaskoczenia wypuściła głośno powietrze, wiercąc się na  fotelu.
-Ja...ja nie wiem co powiedzieć. Przepraszam Cię, Jade. Ja... nie wiedziałam że ty i Zayn tak na prawdę...-plątała się w wypowiedzi.
-Nic nie szkodzi. To i tak już nie ma znaczenia. -pokiwałam głową.
Spojrzały na siebie zdezorientowane.
-Poproszę o moje papiery. Zwalniam się. -powiedziałam pewnie.
-Na pewno?-spotkałam się z jej obawą.
-Definitywnie.
Z trudem wyciągnęła z szuflady teczkę z moim referencjami i CV.
Podniosła się z miejsca i podała mi ją niepewnie, wzięłam od niej teczkę, i uścisnęłam jej dłoń.
-Po resztę rzeczy przyjadę jutro. Do widzenia. -kiwnęłam głową.Kiedy tylko zamknęłam drzwi, po moim policzku stoczyła się łza. Którą szybkim ruchem starłam. Weszłam do swojego pokoju i po prostu głośno odetchnęłam.Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę. Spojrzałam  na swój pokój w ten sposób jakbym pierwszy raz go widziała. Zdarzyło się tu tak cholernie dużo rzeczy, a to w sumie były tylko cztery miesiące.Popatrzyłam na cztery dobrze spakowane walizki. Z obrzydzeniem złapałam za rączki dwóch z nich i wyszłam z pokoju. Taksówka przyjechała dość szybko, spakowałam je do bagażnika i odjechałam zostawiając całą przeszłość za sobą.



*4 sierpień 2014 *


Wszyscy siedzieliśmy jak na szpilce w sali sądowej. Po mojej lewej siedziała Mia, a po prawej Chloe. Nie mogłam znieść wzroku tego oblecha.Miałam wrażenia że za chwilę zwymiotuję. Zrywałam każdy kontakt wzrokowy jaki ze mną nawiązał.Śmiał mi się w twarz. Ale gdy on zeznawał udawał kochającego, zapracowanego męża. Dla mnie to było żałosne. Tym bardziej że próbki nasienia już zostały zbadane i wszystko się zgadzało. Chloe od razu zgodziła się na badania, a ja zrobiłam to pod jej silnym naciskiem. Bałam się że ktoś może ponownie mnie skrzywdzić.Jak właściwie wygląda teraz moje życie? Od momentu kiedy zwolniłam się z pracy, zatrzymałam się na chwilę u Mii, Rebecca powiedziała mi że właścicielka u której wynajmuje pokój, ma jeszcze jeden pokój i mogę tam się zatrzymać.
Więc wprowadziłam się i mimo że zrobiłam porządek z rzeczami, to dalej mam istny bałagan wewnątrz.
Kiedy nastał wyrok sądu, wtedy wyszłam z zamyśleń.
Ojciec Zayn'a dostał 8 lat za to co zrobił. Wyjdzie kiedy będę miała 29 lat.
 Dopiero teraz zrobiło na mnie wrażenie to co się działo dokoła. Mina tego dupka była bezcenna. 
Po rozprawie Zayn podszedł do mnie, ale powiedziałam do niego, aby dał mi spokój.
Pożegnałam się z malutką Nicole, którą przyprowadziła Amira po zakończeniu sprawy. Współczuje jej (Nicole) z całego serca, zapewne będą jej wciskać kity że tatuś musiał gdzieś wyjechać. A kiedyś i tak pozna bolesną prawdę, prędzej czy później. Zayn non stop do mnie wypisywał i wydzwaniał, aż w końcu zmieniłam numer telefonu. I mogłam pobyć w swojej samotności. Popłakać, powspominać oraz myśleć tylko o jednym pozytywnym aspekcie tego co mnie spotkało-o Zayn'ie.
Zostawiłam go bo przypominał mi o wszystkim, a ja teraz potrzebuję zapomnienia.
Muszę znowu zebrać się w garść i spróbować budować wszystko od nowa.
Wieczorem posiedziałam trochę na Macbooku, i oglądałaś jakiś film, nagle dostałam powiadomienie o próbie połączenia na skype'ie. Zignorowałam połączenie, ale ktoś dzwonił po raz kolejny.
W końcu rozdrażniona przeszkadzaniem zapaliłam duże światło i odebrałam. Po drugiej stronie monitora był Zayn. Jego twarz była niewyraźna w słabym świetle. Dopiero gdy przypatrzyłam się dostrzegłam że jego policzki i oczy były zaczerwienione od płaczu.Tak bardzo bym chciała przy nim być i go przytulić.Tęsknie za nim.
Otarł łzy i spojrzał na mnie.
-Cześć kochanie. Proszę... wróć.Tylko o to proszę. -jego głos był niewyraźny od emocji i płaczu.
Kiwnęłam tylko głową.
-Nie mogę Zayn.
 -Przez ciebie tracę zmysły, a twoja zapłakana twarz śni mi się po nocach.
-Uwierz mi. Nie potrafię, to jest trudne, sama może kiedyś sobie z tym poradzę. Oddałabym wszystko, by to się nie wydarzyło.
-Wiem. Ale razem moglibyśmy dać radę.Ja Cię kocham tak mocno, że to nie jest możliwe do opisania, i wiem że ty również mnie kochasz...tylko...to wszystko przez tego...śmiecia. -ostatnie słowo wyrzucił z siebie ze złością.
-To prawda.
-A nie możemy spróbować? Obiecuję że pomógłbym ci się podnieść.
Nie odpowiedziałam,znowu płakałam. Czy na prawdę całe moje życie musi być wymalowane łzami?
Nie rozumiem.
-Proszę nie płacz, mój aniele.Pamiętasz ten dzień kiedy obiecałem ci że będziemy razem wiecznie?-kiwnęłam głową, ocierając rękawem swetra łzy.
-Pamiętaj.Zawsze będziesz miała swoje miejsce w moim sercu. To nie jest koniec, to nie może być koniec. Bo koniec, jednego jest zawsze początkiem drugiego.
Nastała krótka cisza.
-Chciałbym móc jeszcze raz cię przytulić.-powiedział smutno.
-Ja też.-odpowiedziałam.
Przycisnął dłoń do monitora,niepewnie i ostrożnie również przycisnęłam swoją dłoń.
Mimo iż to nie był prawdziwy dotyk, to i tak sprawiło że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
Zakryłam buzie kiedy ostatni raz z moich policzków spływały łzy. 
Po chwili odsunęłam ją i spojrzałam na niego.
-Dasz nam szansę?-zadał nagle to trudne pytanie. Nosił na twarzy nadzieję, 
moja za to powątpiewanie. Przymknęłam oczy, ale nie miałam odwagi odpowiedzieć 'nie'.
Pokręciłam przecząco głową.
-Przykro mi. -szepnęłam.
Przełknął głośno ślinę i spojrzał na mnie z niepokojem. 
 Kliknęłam kursorem 'rozłącz' i gdy to zrobiłam dopiero teraz poznałam czym tak jest naprawdę pustka.
Jakbyś został okradziony że wszystkich wspomnień, uczuć, reakcji.
Już nigdy więcej nie dostrzegłam jego ożywiającego uśmiechu i zaraźliwego śmiechu.
Zostały one tylko w mojej pamięci i odtwarzam je bez końca. Aż nie zapomnę że kiedykolwiek go miałam. Jako pierwsza.

                                                                Koniec. 

Jeśli szanujesz moją pracę, proszę o komentarz.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 


Dotrwaliśmy w końcu do epilogu opowiadania. Dokładnie 10 lipca będzie rok od kiedy zaczęłam pisać tego bloga, i szczerze mówiąc był to najlepszy rok w moim życiu. Pisanie We are on fire, było wielką frajdą, i dużym doświadczeniem. Wasze komentarze sprawiały że był kolejny rozdział, a ja byłam szczęśliwa. Trochę mi smutno że już kończę pisać, bo po prawie roku autentycznie zżyłam się z bohaterami i z wami. Teraz proszę jeśli czytasz tą notatkę proszę o jeden komentarz od ciebie. Nie ważne czy przeczytasz to za parę lat, zostaw po sobie jakiś ślad.
Niedługo rozkręcam nowe opowiadanie. 'Shelter' usunęłam z braku czasu i pomysłu. Link do nowego bloga dam niebawem.

Dziękuję jeszcze raz za wszystko kocham Was mocno <3
Poopey xx









5 komentarzy:

  1. Nie mogłaś zrobić, aby się pogodzili? Nie mogli być razem? Teraz jest tak jakoś cholernie smutno, jejciu. :c
    Ten rok tak szybko zleciał! :o
    Mam nadzieję, że czas się znajdzie oraz szybko wstawisz linka nowego bloga, bo będzie mi brakowało tego, jak piszesz. :c
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju ;c Takie strasznie smutne zakończenie ;( Prawie się popłakałam.
    Nie pozostaje mi nic innego niż podziękować ci że pisałaś takie cudne opowiadanie <3
    Dziękuję kochana ♥
    Czekam na nowego bloga ;') :*
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutne zakonczenie:( ale cale opowiadanie bylo cudowne i takze zzylam sie z bohaterami i trudno mi uwierzyc ze to koniec:( ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawdopodobnie uznacie mnie za psychopatke ale tak sie powylam ze ja wale... Nie bede owijac w bawelne to opowiadanie autentycznie wplynelo na moj styl zycia i mam nadzieje ze nasrepba opowiesc ktora wyjdzie spod twej klawaitury bedzie tak samo niesamowita, lub nawet bardziej o ile sie da... Mialam cicha nadzieje ze zrobisz moze jakas druga czesc czy cos.. No ale coz doprawdy szkoda .. Zycze ci weny czasu i czekam na link do bloga //Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego już koniecc ??!! Noo końćówka taka smutna dlaczego ona nie wróciła do niego.Piszesz najlepsze opowiadanie ever na pewno bede czytac nastepnego bloga :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinię :)