niedziela, 22 marca 2015

                     Rozdział 26

                        "Test na wytrzymałość." 

Ed Sheeran-I See Fire

-Ja..ja-wydukałam nie mogąc złapać potrzebnej ilości tlenu do płuc. 
-A tak nie jest?-nalegał nie odrywając ode mnie wzroku. 
Moje ciało słabło, czy warto błagać, aby przestał?
-Proszę przestań, nie daje sobie już rady ze wszystkim. A ty ciągle oczekujesz odpowiedzi, która usatysfakcjonuje ciebie, a ja mam już dość, uwierz. To wszystko jest za wiele jak na mnie jedną. -ostatnie słowo zostało wypowiedziane płaczliwym głosem. 
Jednak to co wyjawiłam chwilę temu, to najczystsza prawda.
Odjęło mu mowę, gdy spojrzał w moje załzawione oczy. 


Chciał się poruszyć coś powiedzieć, ale nie mógł jakby został w tym momencie zamrożony.
Odwróciłam się w stronę drzwi i wyszłam przez nie bez większych sprzeciwów chłopaka.

*Perspektywa Zayn'a*


Obiecywałem sobie zapomnienie o niej. Popełniłem kolejny błąd i znowu za to oberwałem.Kiedy staje z nią twarzą w twarz nie potrafię, być na tyle odważny, jak sam sobie obiecuje. Jej łzy były moją największą porażką, ciężkie było patrzenie na tą scenę.

Miała rację, to wszystko za dużo jak na nią jedną. Moje słowa były aroganckie i nieprzemyślane. Wypowiedziane pod wpływem chwili. 
Zbyt wielkie ryzyko, by powiedzieć jej prawdę. Chciałem to sam usłyszeć, czyli wybrałem najbardziej samolubny sposób jaki tylko się dało.Mogłem swoje przemyślenia zachować dla siebie, a nie się z nimi dzielić. W moim zachowaniu jest zbyt wiele dumy i pewności siebie. Położyłem się na łóżku, lecz coraz większy ból i uczucie podłości zebrało się w moim ciele. To odbierało mi dech w piersiach i nie pozwoliło tak po prostu o tym zapomnieć. Zdjąłem koszulkę i wyrzuciłem ją koło łóżka, położyłem się na brzuchu i próbowałem tylko skupić na zaśnięciu. 
Nie pomagało.

                                                        ***

-Obudź się...śpio-chu-usłyszałem piskliwy dziecięcy głos. 
Próbowałem zignorować Nicole, lecz ona tylko wskoczyła na łóżko zaczęła po nim skakać. 
-Niki idź sobie!-mruknąłem dość głośno. 
Zawsze kiedy ktoś mnie siłą wyrzuca z łóżka staje się agresywny.Po przebudzeniu, nie pamiętam co takiego robiłem czy mówiłem w tym półśnie. 
-Zay-nuś wstawaj ba-ra-nie!-powiedziała głośno kładąc się na moich plecach. 
-Idź sobie, babo, daj mi pospać.Nie jestem twoim baranem -krzyknąłem próbując zrzucić ją z łóżka.
-A jesteś baranem Jade?-zapytała tak nagle.
-Zaraz...że co?-usiadłem na łóżku wpatrując się w dziewczynkę.
-Słyszałeś.-mruknęła. 

*Perspektywa Jade*


Taylor Swift-Style

Rozmawiałam, a raczej kłóciłam się z Mią, gdy wzięłam się na odwagę i powiedziałam jej o mojej decyzji. Ominęłam solidny kawałek prawdy, by jak najmniej się tłumaczyć. Ta chwila kiedy nie jesteś stuprocentowo szczera ze swoją przyjaciółką, bo to tylko żeby bronić kogoś specjalnego. Osoby, która zajmuje w moim sercu wyjątkowe miejsce, chociaż wiem że to nie działa w odwrotną stronę. Żałuje tego dnia kiedy pojawiłam się tu po raz pierwszy, żałuję. Czy mogę być z Zayn'em tak bezwarunkowo? Jedyne czego pragnę to tego, aby ten chłopak zdołał mnie pokochać tak samo jak jak zdołałam pokochać jego. 


Wtedy razem przeszkody, podstawiane przez innych mogłyby stać się trampoliną do lepszego życia. 
                                   
                                           Czym moglibyśmy żyć? Miłością...

Przyłapałam się ostatnio na zbytnim rozmyślaniu o idealnym życiu. Tego nieosiągalnego życia. Którego nigdy nie dano mi szansy na zbudowanie.
Oglądałam jakiś film udając nie wiem przed kim, ale chyba przed samą sobą że mnie naprawdę interesuje. Nagle usłyszałam ciche pukanie w drzwi. 
-Tak?-mruknęłam nie odrywając wzroku od ekranu. 
Podeszła do mnie Nicole i usiadła obok mnie na łóżku. Wpatrywała się we mnie, a ja nie mogłam zignorować jej dwóch rozświetlonych brązowych oczu. Jej zachowanie, było jakby dla mnie testem. Chciała mnie sprawdzić. Trzy letnie dziecko, serio.
To brzmi tak naiwnie, a jednak. 
-Jade.-szepnęła, a ja odwróciłam się w jej stronę, i natychmiast wbiła mi się w oczy trzymana przez nią kartka formatu A4, którą trzymała na kolanach, odwróconą. 
-Słucham?-wymusiłam uśmiech. 
-Bo dzisiaj przed obiadem powiedzia-łaś mi żebym narysowała coś co bym chciała na ulodziny. Ale i też uświadomilaś jak bardzo mamusia i tatuś się dla mnie starają. Teraz zlozumiałam że tak naprawdę moim marzeniem na urodziny nie jest jakiś materialny prezent, czy więcej czasu jakiego chciałabym spędzić z rod-zicami.-stwierdziła podając mi kartkę. Natychmiast zerwała się z łóżka i poszła. Spojrzałam na kartkę i zobaczyłam parę. Chłopak o kruczoczarnych włosach i piwnych oczach ochraniający, niewiele niższą szatynkę o brązowych oczach. Dziewczyna ubrana była w to co ja teraz, a gdy uświadomiłam sobie kogo narysowała Nicole nagle przeszedł mnie dreszcz, i pojawiło się to dziwne uczucie, że jak ona się domyśliła i nas dopasowuje to może i Trisha się dowiedzieć. 
Spojrzałam na zegarek kiedy wybiła dwudziesta, postanowiłam jeszcze raz pogadać z Mią i pogodzić się z nią. 
Na szczęście mi odpuściła, kompletnie byłabym rozwalona, gdyby jeszcze ona była ze mną skłócona. Wyszłam ze swojego pokoju by zjeść kolacje, jednak zrobiłam to w złym momencie, bo brunet wyszedł równo ze mną spojrzeliśmy się na siebie po czym zakłopotana jego spojrzeniem spuściłam głowę. Podszedł do mnie ostrożnie przypierając mnie do ściany. Wplótł palce w moje włosy dokładnie mi się przyglądając kiedy przeczesał je swoją dłonią. Spojrzał się na moje usta, a ja widząc to zaschło mi w gardle. Moje biło bardzo szybko, jego nierówny oddech powodował jeszcze większe gorąco. I nagle we mnie uderzyła myśl; czy może kiedyś, gdy poznalibyśmy się w innych okolicznościach, czy udało by nam się.
Gdy Zayn powiedział że i tak należałam do niego zostałam momentalnie popsuta emocjonalnie. Czuję się jak przykuta w kajdanki, nie mam sama szans by się uwolnić. 
Chciałabym aby moje myśli zostały przeistoczone w słowa kierowane do niego, może chociaż po części zobaczyłby to moimi oczami. 
Postarałby się ze mną posprzątać ten bałagan, który narobiliśmy. 
Myślę że ten wyjazd będzie idealnym momentem.
-Proszę przestań, to źle się skończy.A co z innymi?-szepnęłam przerażona ewentualnością wyjścia kogoś z pokoju. 
Ujął moją brodę w swoją dłoń. Przybliżył się żeby wyszeptać prosto w moje ucho: 
-Nie obchodzą mnie inni, obchodzisz mnie tylko ty kochanie. Chcę być teraz twój, tylko twój, rozumiesz?.-jego wypowiedź mimo iż była bardzo satysfakcjonująca i zbiła mnie z toru. 
-Chyba zapomniałeś co się dzieje. To jest gra w której naszym przeznaczeniem jest przegrana. -odparłam pewna siebie, wymijając go i kierując się do kuchni. 
-Dobry wieczór-powiedziałam cicho, gdy ujrzałam w kuchni przy stole resztę rodziny jedzącą kolację. 
-Dobry-powiedziała Trisha, a jej mąż spojrzał na mnie, po czym uśmiechając się kiwając głową.
-Częstuj się-wskazał na talerz. 
-Dziękuje.-powiedziałam nieśmiało, siadając obok Trishi. 
To otoczenie mnie przytłaczało, od jakiegoś czasu dziwnie się czułam przy tych ludziach. 
Co raz mnie odważnie, i mniej bezpieczniej chociaż to powinno działać na odwrót.
Poczułam za sobą czyjąś obecność, przymknęłam oczy, by postarać się myślach, by być dzielna. 
Zaczęłam jeść kanapkę, a gdy brunet dosiadł się obok mnie, automatycznie podniosłam się i dokończyłam ją w chodzie do pokoju. 
Wewnętrzne zepsucie i brak jakiegokolwiek wsparcia z jego strony. 
Na pewno jego słowa nie wyrażały "Kocham Cię" tylko coś w stylu "Potrzebuje cię na tę chwilę, potem możesz zniknąć z mojego życia na jakiś czas."

                                                        ***
Ten wieczór minął bez zbytnich pytań, stresu i innych. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, do małej torby na ramię. I cały wieczór skupiłam się na tym czy naprawdę chcę znać prawdę.
Zayn dał krótką informację o której jutro wyjeżdżamy. Mam nadzieję że nikt się nie dowie o tym co zamierzamy zrobić. "Niech to wygląda jakbyśmy oboje rozjeżdżali się w swoich kierunkach"-powiedział. Więc postawił na swoje. Trisha powiedziała że w tym czasie kontrolę nad Nicole przejmie Amira. Jestem ciekawa czy to w ogóle się uda.
Czy też z miejsca Chloe zamknie nam drzwi przed nosem. Mam nadzieje że chłopacy mają dobry plan. 

                                                       ***

-Jade hej, wstawaj-obudziło mnie delikatne poszturchiwanie w ramię przez Zayn'a. 
Gdy otworzyłam oczy, napotkałam jego niewiarygodnie ujmujące oczy, gdyby tylko inni widzieli to co ja, zrozumieliby.Siedział na moim łóżku, w pełni ubrany w luźne dżinsy biały t-shirt. Jego włosy zostały bardzo szczegółowo uczesane.
-Która jest godzina?-ziewnęłam. 
-Po dziewiątej, niebawem Louis przyjedzie.-uśmiechnął się tak słodko iż to było nie realne. 

-Nie mam siły-mruknęłam robiąc niezadowoloną minę. 
Wszedł całkowicie na moje łóżko, i usiadł na mnie okrakiem, nie tracąc czasu nachylając się nade mną i obdarzając mnie pocałunkiem. Patrzyliśmy sobie w oczy kiedy on obejmował moje policzki swoimi dłońmi. 
-Dasz radę wierzę w ciebie, słońce. 
-Dlaczego mnie tak nazywasz?
Tym pytaniem zbiłam go z tropu, natychmiast zszedł z mojego łóżka, i nic nie mówiąc otworzył drzwi.
-Ubierz się, mamy mało czasu.-powiedział oschle.
Kiwnęłam tylko głową, nie mogąc zrozumieć jego nagłego poważnego zachowania.
Wyjrzałam przez okno by zobaczyć iż pada deszcz.
Spięłam włosy w kucyka, ubrałam czarno-niebieską koszulę w kratę, którą rozpięłam, by odkrywała biały t-shirt, ciemne dżinsy i białe Air Forcy.
Nałożyłam na swoją twarz delikatny makijaż i wyszłam z pokoju z torbą, po to by nie wchodzić kilka razy na górę. Przy schodach zderzyłam się z mężem Trish.
-Przepraszam-powiedział aż przesadnie.
-Nic nie szkodzi.-machnęłam ręką, robiąc się coraz bardziej nerwowa.
-Wyjeżdżasz gdzieś?-zagadnął, a na jego twarzy pojawił się dziwny uśmieszek.
-Tak.-czułam się coraz bardziej niepewnie, co się ze mną dzieje, on tylko stara się być miły.
-A więc życzę miłego pobytu, gdziekolwiek pojedziesz.-pokazał zęby w uśmiechu i nagle uderzyło we mnie to jak niewiarygodne podobieństwo jest jego i Zayn'a. Nie potrafiłam tak szczerze odwzajemnić jego miłego zachowania,ani uśmiechu.
-Dziękuje-szepnęłam wymijając go, i mogę się założyć o to że się na mnie patrzy, i nie może zrozumieć mojego dziwnego zachowania.
Jednak coś było nie tak.
_________________________________________________________________________________


Przepraszam za taki krótki rozdział, ale nie miałam zbytnio czasu, a też nie chciałam was zostawiać z niczym prawie miesiąc. Następny miesiąc najwcześniej za tydzień. Proszę komentować, to motywuje:))



8 komentarzy:

  1. Trochę krótki ale za to ciekawy czekam na next
    pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosk *.* czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny <3 Next ;)
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski *.* Dzisiaj zaczełam go rano czytać i już jestem tutaj !! Super blog czekam na następny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz jestem juz pewna ! To ojciec Zayna zgwalcil ta dziewczyne!! Je pierdziele ale sie porobilo.. Swietny rozdzial. Matulo!! Ale zrezygnowac z takiej wycieczki ? O jaa.. Po za tym czemu Jade sie jeszcze nie domyslila ze to ojciec Zayna to zrobil?! No nic .. Went zycze papa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu sorka za bledy jestem na tele wiec.. XD *P.S. tam jest weny zycze xD

      Usuń

Dziękuję za opinię :)