niedziela, 15 lutego 2015

                       Rozdział 23

                       "Co znowu?"

Tak, wiem nawet w jednym rozdziale nie mogę wam odpuścić "surprisów".
Ale jednak komentarze typu: "Chcę, aby Zayn i Jade byli razem" sprawiają że aż chce się do takiego rozdziału włożyć coś naprawdę zaskakującego.
A więc pozdro i życzę miłego czytania.

                                                                           xx Debby xx

_____________________________________________________________________________

Wlepiałam wzrok w niego, jakby od jego reakcji zależało czy świat ruszy dalej czy też zostanie w miejscu. Zdziwienie zaostrzyło się na jego rysach twarzy. 
Był wyraźnie zestresowany tym iż chcę zacząć rozdrapywać przeszłość. Ale to co przeczytałam jakiś czas temu nie może przejść tak obojętnie.
-A po co ci to?
-Tak z ciekawości, a co nie mogę?
-Wiesz że nie mogę udzielać nikomu informacji o pracownikach?.-drażnił się ze mną posyłając irytujący uśmieszek. Wspominałam już jak bardzo go nienawidzę?
-Raczej byłych pracownikach. Przestań być taki formalny to do ciebie nie pasuje.-położyłam ręce na biodrach przyglądając mu się uważnie.
-Cholera-mruknął pod nosem.-Upierdliwa jesteś-zaśmiał się.
-Tak jak ty!-wytknęłam mu, opuszczając ręce wzdłuż ciała.
-Odeszła z pracy jakiś rok temu i...
-Co i?
-Łączyło mnie z nią coś. 
Hah...czemu mnie to nie dziwi?
-Spałeś z nią..-podsunęłam mu. 
-Nie tylko...przed tym wpadła w depresję i przez to rozwiązała umowę o pracę.-mruknął cicho.
-Wiesz dlaczego w nią wpadła?-atakowałam go automatycznie coraz trudniejszymi pytaniami.
-Nie wiem. -wzruszył ramionami. -Jej biografię piszesz?-zaśmiał się. 
Odetchnęłam zirytowana. Podałam mu rękę i pociągnęłam go do swojego pokoju. 
Ułożył dłonie na klatce, gdy szukałam pamiętnika w jednym z kartonów.
Gdy znalazłam pożądaną rzecz, podniosłam się z podłogi i przytrzymałam ją chwilę w dłoniach. Wahając się czy dać mu ją czy też zatrzymać dla siebie.
-Chodzi o to że jakiś czas temu znalazłam pod łóżkiem coś mogło by odpowiedzieć dlaczego się zwolniła. Jej pamiętnik.-popatrzył na mnie zdumiony. 
-Je jej pamiętnik?-wyjąkał.
-Tak.-krótka odpowiedzieć i po prostu oddałam mu go.-Przeczytaj ostatnie dwie strony.
Zrobił to co nakazałam i przysiadł na moim łóżku. 
Przynajmniej wiem jak mniej więcej wyglądałam, gdy przeczytałam to co on teraz.
Jego usta nabrały okrągłego kształtu, rozszerzył oczy, gdy uchwycił moje spojrzenie. 
Było przepełnione obawą i strachem. 
-Zaskoczony?-zapytałam retorycznie.
-Nie wiem co powiedzieć. Proszę, powiedz że to jakieś żarty.-odparł błagającym głosem. 
-Chciałbyś. -ucięłam pogawędkę podchodząc bliżej do okna opierając się o parapet.
-Odeszła ponieważ została uśpiona i wykorzystana. Taka prawda.-odparłam pewna siebie. 
Nawet tyłem do niego mogłam zauważyć jego zmieszany wyraz twarzy. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw na samo popołudnie.
-A może po prostu zrobiła sobie żart. -odwróciłam się w stronę chłopaka



-Kiedy właśnie tak nie musiało być. Próbowałam zapomnieć o tym, ale nie dałam rady. Przez jakiś czas obawiałam się nawet ciebie.-zakryłam usta, myśląc po co ja mu to powiedziałam. 
On jednak zachował powagę, nad czymś rozmyślając. 
-Może znajdziemy na nią jakieś namiary w internecie czy gdziekolwiek?-podsunął.
-Świetny pomysł. Myślisz.-przybiłam z nim piątkę.
Z shortów wyciągnęłam telefon i weszłam na facebooka.
-Jakie ona miała nazwisko?
-Evans.-powiedział automatycznie.
-Chloe Evans-mruknęłam pod nosem, sprawdzając wyszukiwarkę.
-Cholera, jest mnóstwo dziewczyn o tym samym imieniu i nazwisku, musisz mi pokazać, która to ta sama.-podałam mu telefon jednak wyniki wyszukiwania okazały bezowocne.
-Nic z tego.-burknął.
-Jesteś pewny?Może przefarbowała się?
-Poznałbym ją nawet jeśli by zrobiła sobie operacje ust, nosa czy kto wie czego jeszcze. -odrzekł pewny siebie.
Spojrzałam na bok zrezygnowana. 
To chyba oczywiste że dobrze się zakamuflowała.
-Może twoi rodzice mają jakieś dane dotyczące niej.-podsunęłam.
-Wątpię.-mruknął zamyślony.-Wiem!
Podniosłam na niego spojrzenie.
-Otóż, Chloe polecił nam Louis.Louis poznał ją, gdy ta pracowała za grosze jako kelnerka. Ona jest jego kuzynką.Przyprowadził nam ją tu i od tego czasu zajmowała się Nicole, było to jakieś dwa lata temu. 
-Myślisz że utrzymuje z nią kontakt?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Nie mam pewności. Nigdy nie interesowałem się jej życiem. -wzruszył ramionami.
Nie podzielałam nagłej próby rozluźnienia sytuacji przez Zayn'a.
-Proszę, zadzwoń do niego. -złożyłam ręce.
Samo nastawienie co do tej sytuacji mnie mieszało.
Zrobiłam od czasu przeczytania tego durnego pamiętnika tyle równie durnych rzeczy, które powodują rumieniec zawstydzenia i wewnętrzny durny chichot z samej siebie, a teraz po upływie dwóch tygodni znowu chcę odkryć coś co właściwie nie powinno mnie obchodzić.
Ale jednak nie na co dzień dowiadujesz się że twoja poprzedniczka została zgwałcona w domu w którym, teraz najzwyczajniej pracujesz.
-Zadzwonię po Louis'a. Ale wątpię, aby dał nam jej adres. Pewnie wie gdzie mieszka, ale nie będzie chciał nam jej go dać.-odparł zrezygnowany.
Nerwowo pocierałam zimne dłonie, z przerażenia, gdy Zayn wybierał numer telefonu Louis'a. Mam nadzieje że Louis da nam adres Chloe, czy cokolwiek.
Moje myśli skupiły się na tym jak teraz w ogóle wygląda życie tej dziewczyny.
Nawet nie skupiłam się na tym co mówił Zayn rozmawiając z kumplem.
Po chwili skończył rozmowę, a ja skupiłam całą uwagę na nim.
-Przyjdzie.

                                                           *   *   *
-Czy was do reszty pogięło?-Louis wyrzucił ręce ku górze zirytowany.
-Louis nic nie rozumiesz.-szepnęłam.
Zayn chodził po całym pokoju, głęboko nad czymś rozmyślając.
-Jasne że nic nie rozumiem. Moja kuzynka powiedziała mi, abym nie podawał nikomu nawet tobie stary jej adresu czy choćby numeru.
Moja cierpliwość dobiegała końca, Louis siedział na moim łóżku,nawet niczego nie rozumiejąc.
Gwoli ścisłości nie był chętny do pomocy.
-Ale jest bezpieczna?-zagadnęłam z nadzieją.
Nadzieją że wszystko jest z nią w porządku.
-Nie, umarła, weź odpuść-on wyraźnie się z nami droczył.
Miałam wielkie marzenie, by mu przywalić.
Wypuściłam głośno powietrze na co szatyn zaśmiał się ze mnie.
Zayn zatrzymał się w miejscu, skupiając na naszej "pogadance".
-Słuchaj!-złapałam go szybko za kołnierz koszuli i zmusiłam go, aby spojrzał mi w oczy.
-Jaka ikra-mruknął zawadiacko.
-Twoja kuzyneczka została w tym domu w tym pokoju i na tym łóżku zgwałcona. Wpadła w depresję, zaszła w ciążę, którą najprawdopodobniej usunęła, a sprawca gwałtu jest niewiadomy. Więc przestań chociaż raz w życiu udawać dziecko i zainterweniuj.-dokończyłam popychając go na łóżko.
Rozchylił delikatnie usta, a jego niebieskie oczy ukazywały jak wielki szok przez niego przeszedł. Uczucie tak silnie porównywalne jak wybuch granatu.
-Co? J-jak, to są jakieś żarty?-powiedział zmieszany.
Z powrotem usiadł roztrzęsiony, i od razu miałam poczucie winy, że nawet nie krępowałam się, aby powiedzieć mu to tak agresywnie.
-Jade, przesadziłaś-mruknął Zayn do mojego ucha, kładąc dłonie na moich ramionach.
Wbiłam wzrok w wyraźnie skołowanego chłopaka o niebieskich oczach.
Lekko rozchylił nogi,chowając twarz w dłoniach.
-Ana, cholera. Nie, to nie jest prawda-szepnął przecierając twarz dłońmi.
-Jaka Ana?-spytał skonsternowany Zayn.
-Anastazja, stary. Urodziła się tydzień temu.-poinformował.
Wzięłam ogromny haust powietrza. Słabo mi się zrobiło na tą wieść.
-Stary, ej będzie dobrze-brunet usiadł obok niego, obejmując go ramieniem.
Po chwili usiadłam po drugiej stronie i położyłam dłoń na jego karku.
-Powiedzcie wy robicie sobie żarty prawda?-bąknął pod nosem.

Zniecierpliwieni wkurzającym zachowaniem Louis'a wypuściliśmy głośno powietrze.
Dłoń nadal trzymałam jego plecach, gdy niby "przypadkiem" Zayn położył na nią swoją.
Odruchowo spojrzałam na niego uśmiechającego się do mnie delikatnie.
Moje kąciki ust uniosły się na ten gest. Jednak od razu opuściłam je w dół.
To nie jest miejsce i czas na uśmiech.
Nagle szatyn wstał i zaczął się w nas wpatrywać.
-Okłamała wszystkich. Ogarniacie? Powiedziała że to była wpadka. Ciocia powiedziała że Chloe wpadła ze w swoim chłopakiem. Nawet raz go widziałem. Ale najwyraźniej to była zmyła.-Tommo tak plątał się w słowach. Był zdruzgotany, ale w sumie co się mu dziwić.
Nie codziennie dostajesz takie wiadomości dotyczące swojej rodziny.
Żal mi było Louis'a, to taki czasami zboczony dupek, ale plakietki tego co "nie dba o rodzinę" nigdy mu nie przyczepie.
Wstałam z łóżka podeszłam do niego i tak po prostu przytuliłam, jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi. Co oczywiście byłoby nie możliwe.
Teraz musiałam się złączyć z tymi dwoma chłopakami, aby dowiedzieć się prawdy.
Tylko to naszą trójkę łączyło.
-Znajdziemy tego skurwiela, przysięgam-powiedział wyraźnie Louis.


                                                           

                                                  ***Trzy godziny później***

Nerwowo przewracałam kartki nowej książki, nie mogąc się zgubić na wydarzeniach w niej zawartych. Jakiś czas temu Louis i Zayn wyszli coś załatwić.
Nie wtajemniczali mnie.
Poskoczyłam na łóżku ze strachu, gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę-jęknęłam.
Spadł mi kamień z serca kiedy to była tylko Trisha.
-Taak?
-Nie wiem czy jesteś chętna, ale jeśli będziesz chciała zejdź na dół upiekłam ciasto, zaprosiłam gości. -powiedziała miłym tonem, uśmiechając się ciepło.
-Z miłą chęcią zaraz zejdę. -odparłam odwzajemniając uśmiech.
Fajnie by było spędzać czas z innymi ludźmi oprócz Zayn, Louis'a i Aarona.
-A tak a propos, wiesz gdzie jest Zayn.
-Gdzieś poszedł nie wiem-ostrożnie dobierałam słowa.
Kiwnęła tylko głową zrozumiale i wyszła z mojego pokoju.
To wyraźnie wykraczało poza granice, kiedy powiedziała: "nie utrzymuj z nim kontaktu".
Ale przecież jednak wszyscy mieszkamy razem, musimy się ze sobą jakoś porozumiewać.
Oczywiście Trisha nie wie o wszystkim. Myśli że gadamy ze sobą, żeby sytuacja w domu wyglądała jakoś normalnie.
Po chwili zabrzęczał telefon i uśmiechnęłam się faktem że dzwoniła Mia.
Wcisnęłam na siebie pierwsze lepsze jeansy i założyłam niebieski przylegający do mojego ciała t-shirt, włosy spięłam w luźnego koka z którego uciekały kosmyki włosów.
Wyszłam z pokoju,by od razu wpaść po drodze na  Zayn'a i Louisa.
Od razu pociągnęli mnie za sobą do pokoju.
-Ej, chwila co jest?-mruknęłam zaniepokojona, ich dziwnym i nienaturalnym zachowaniem.
-Jade, byliśmy przed chwila u mojej cioci, a ta mi powiedziała nam Że dwa dni temu Chloe wyprowadziła z Anastazją.
-Ale dała wam adres.-to było raczej pół pytanie, pół wypowiedź.
-Mamy jej adres, ale mieszka poza miastem w Stafford-burknął.
-Cholera-przeklęłam wkurzona. Nic się nie udaje.
-Za dwa dni wyjeżdżam na Florydę nie zdążę pojechać do Stafford i z powrotem wrócić.-wyrzuciłam sfrustrowana.
-Możemy pojechać we dwójkę z Tommo i sami się nią przejmować, a ona niech się wygrzewa na plaży we Florydzie.-zaproponował Zayn, puszczając mi oczko.
Oczywiście wiedział że się na to nie zgodzę.
-Po moim trupie-rzuciłam zaborczo, na co się roześmiał.
-No ja myślę.
-Dobra przestań mnie wytrącać z równowagi idę na dół. Podobno przyszli jacyś goście.
-Czuję się zaproszony-mruknął sarkastycznie Zayn.
-No bo jesteś-cmoknęłam.
Louis się zaśmiał drapiąc po karku.
Zeszłam szybko po schodach słysząc rozmowy, śmiechy dobiegające z salonu.
Głos damski rozbrzmiewał wyraźną charyzmą, który wydawał się być aż zbyt znajomy, jak na moje ucho
Nie wiedziałam jednak skąd był taki znajomy.
Przekroczyłam próg salonu, kiedy moim oczom ukazały się brązowe iskrzące oczy. Gdyby ta kobieta miała tak niezwykły charakter jak urodę, ogłoszono, by ją kobietą idealną.









7 komentarzy:

  1. Cudo cudo cudo :* Podejrzewam że to matka Jade
    Czekam na nn Rozdział jak zawsze zniewalający ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na next
    Ps. Bardzo fajny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudaśny <3 Next next next :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Superrrr kocham pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział! Ty to masz talent pzazdrościć

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdzial. Pisz dalej :))))
    Black

    OdpowiedzUsuń
  7. super masz talent czekam na next :* :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinię :)