sobota, 29 listopada 2014



                          Rozdział 19
                   "I o to chodziło, skarbie" 





Odepchnęłam go od siebie, jestem pewna że nie bierze mnie na poważnie.I jakim prawem mnie dotyka?
Poczułam jakąś dziwną pustkę w sobie, i myśl że przecież chcę, aby mnie dotykał.Taka mieszanka rozdrażnionej i zmieszanej Jade. Jeszcze 10 minut temu był pijany, i uśmiechał od ucha do ucha jak porąbany, a teraz co?
-Może zamiast rzucać tandetne teksty, przeszedłbyś do konkretów?-rzuciłam zirytowana, jego odmiennym i nietaktownym zachowaniem.
Zakaszlał długo, krzyżując kostki. Nie martwiąc się spodniami, które ubrudzi sobie od trawy.
Wziął głęboki oddech i chrząkając w końcu zebrał się na odpowiedź.
-Bądź gotowa na 21,ubierz się tak jak twoja koleżanka Cher (Charlotte), zrób sobie makijaż i gdy przywiozę cię do moich przyjaciół i wliczaj w to Louis'a, wszystko co ci podam i powiem natychmiastowo wykonujesz, zrozumiano?-wychrypiał ostro, jakby to był jakiś rozkaz.




-Rozumiem.-wstałam z huśtawki i nerwowym krokiem zaczęłam kierować się w stronę uchylonych drzwi balkonowych- Coś jeszcze?-odwróciłam się jeszcze raz patrząc wymownie.
-Jeśli chcesz możesz obciągnąć Tomlinson'owi. Założę się że będzie zadowolony.-rzucił w moją stronę drażliwy, cwaniacki uśmieszek. Miałam ochotę mu przywalić, aż oduczył, by się takich 'żartów' w moim kierunku.
Po chwili zaśmiał się, a ja pokazałam w jego kierunku środkowy palec i uśmiechnęłam się złośliwie.
-I o to chodziło, skarbie-wykrzyknął, gdy szłam w stronę drzwi. W salonie na sofie siedział rzecz jasna Louis paląc papierosa i oglądając jakiś film w telewizji.
Wbiegłam szybko do pokoju,gdyż dochodziła 19-sta, w szafie nie znalazłam nic takiego w co ubrałaby się Cher. Jej styl jest raczej wyzywający, ale i też kobiecy, czyli w skrócie bardzo oddalony od mojego. A Malik słowami i tu zacytuję:" Ubierz się, tak jak twoja koleżanka Cher, miał na myśli, najbardziej zachęcająco na świecie.Może i jestem nienormalna, ale bardzo chcę spróbować takiego innego życia. Pierwszy raz mam okazję stać się taka jak przynajmniej połowa dziewczyn w moim wieku.
Granie dobrej, pobłażliwej i mądrej dziewczynki znudziło mi się, a teraz mam niewiarygodną szansę być lepsza, zasmakować ekstremalnie, ciekawszego życia. Nie mam czasu, by zastanawiać się czy dobrze robię, ale przy okazji wchodząc w życie Zayn'a, mogę lepiej wypaść w jego oczach, będzie mi bardziej ufał. Dalej gnębi mnie sprawa Chloe i chyba jak nie ruszę o krok dalej to będzie mnie to prześladowało przez najbliższe lata. Zrezygnowana stojąc w wyrzuconymi z szafy ciuchami, wychodzę obronną ręką chowając wszystko z powrotem do środka i wybieram numer Cher, bo to chyba ostatnia deska ratunkowa.

-Witaj, myszo!-krzyczy przez telefon podekscytowana Cher.
-Cześć kochana, mam awaryjną sytuację...-zwracam się nieśmiało.
-Mów śmiało.
-Mogę do ciebie na chwilę przyjechać, pożyczyć jakieś ubrania?
-A po co ci nie masz swoich?-Cher śmieje się do słuchawki.
-Mam, mam tylko wiesz, chcę iść do znajomych na imprezę, a dziewczyny tam ubierają się tam jak ty i...
-...Chcesz się wpasować w otoczenie?
-Tak właśnie mi o to chodziło.
-Zajebiście, wbijaj do mnie skarbie, wystylizujemy cię.
-Będę niebawem,pa 
-Paaaaaaa...


Uszykowałam się, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy. Dwadzieścia minut później byłam na miejscu. 
Nie musiałam pukać czy dzwonić do drzwi,bo Cher paliła ćmika przed domem. Dookoła mnie sami palacze, ratunku.
-Cześć, kochana-wykrzyknęła radośnie uwieszając ręce na mojej szyi. 
-Hej, to co pomożesz mi za godzinę muszę być z powrotem.-powiedziałam nerwowo. 
-Jasne, wchodź.-wskazała na drzwi wejściowe.
Zajęło nam dosłownie dwadzieścia 10 minut na wybranie stroju, kolejne półgodziny zajął makijaż i fryzura. Gdy spojrzałam na siebie w lustrze, sama się nie poznałam. Cher najwyraźniej była też pod wrażeniem. 


-O mój Boże. Che-Cher, czy ja tak wyglądam naprawdę?-jąkałam, będąc oszołomiona swoim wyglądem. Nie wyglądałam tyle wyzywająco co kobieco i to mnie doszczętnie zadowalało. 
-Jade, wyglądasz jak prawdziwa kobieta. Piękna kobieta. Tylko zawsze swoje atuty ukrywałaś, pod ubraniami nastolatki. 
-Dziękuję. Nie wiem czy jestem w stanie wynagrodzić ci to.-powiedziałam cicho.
-Nie wygłupiaj się Jade, dla mnie to sama przyjemność-machnęła ręką, uśmiechając się delikatnie.-A tak z innej beczki to co to za znajomi? 
-Zapewne nie pamiętasz Zayn'a, który towarzyszył mi na imprezie, jakiś czas temu.
-Byłam trochę schlana i niezbyt wiele pamiętam.Ale kiedyś w podstawówce trzymałam z takim Zayn'em. Niesamowite czasy kiedy miałam 13 lat i mieszkałam w Bradford. No, ale cóż potem z rodzicami przeprowadziliśmy się tutaj, a kontakt się urwał. 
Głośno odetchnęłam. 
-Malikiem?-spojrzałam na nią odębiała. 
-Um. Tak, skąd wiesz?-obrzuciła mnie spojrzeniem "Powiedz że to tylko zbieżność nazwisk"
Odchrząknęłam, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. 

-Ej, odpowiedz mi!-zażądała potrząsając mną. 
-Jeśli to jest ten sam Zayn Malik z Bradford,to wiedz że wasze drogi się złączyły. -odpowiedziałam z nutką obojętności. Chociaż w środku ukrywałam pulsujące przerażenie. Co znowu? Co się jeszcze wydarzy w moim życiu? Pewnie niedługo się jeszcze okaże że jestem spokrewniona z Mią, co kompletnie by mnie nie zdziwiło.

Oddychałam nerwowo, gdy szukała w głowie dobrego słowa, by to skomentować. Wreszcie położyła się plecami na łóżku i wgapiały w nic ciekawy sufit.
-Nie wierzę, na tej domówce było niecałe 30 osób, w którymś momencie chociaż na chwilę musieliśmy spojrzeć sobie w oczy. Albo chociaż on mnie zauważył. 
-Taaa...bo to on powiedział, abym ubrała się na twoje podobieństwo.Nie wiem dlaczego-odparłam pod koniec wypowiedzi lekko rozdrażniona. 
-Jejku, spokojnie.
-Jak mam być spokojna? Kocham tego idiotę, a muszę się nim dzielić ze wszystkimi kobietami. 
Nie mogę powiedzieć do niego 'Kocham Cię', ponieważ on nie uznaje miłości. Pomijając fakt że jakiś czas temu,nie przebierałam w słowach, by zgodzić się z nim że w tej kwestii mamy taką samą opinię.
-Hm...Ale to był kiedyś tylko mój przyjaciel, to wszystko-podparła podbródek dłonią. 
-Nie wiedziałam, że go kochasz. Przepraszam. Po prostu tak bardzo chciałabym go jeszcze kiedyś zobaczyć. Nie widziałam go 9 lat...
-Nie ważne i tak nic nie wyjdzie.To ja przepraszam, gadam bez sensu . Przecież to synuś państwa Malików-prychnęłam śmiejąc się.
Zaśmiała się wstając z kanapy. 
-Jadey, nie martw się jeszcze kiedyś będzie twój.-przytuliła mnie od tyłu. 
Westchnęłam głośno. 
-Daj mi swój telefon-powiedziałam cicho.
-A po co ci?-odparła zdziwiona. 
-Na chwilę.-wyciągnęłam w jej stronę dłoń. 
Wzięła z łóżka telefon, odblokowała go i podała. 
Wpisałam numer i zapisałam jako "Zayn" po czym wzięłam jej dłoń i odłożyłam w niej telefon. 
Spojrzała się na niego, po czym się szeroko uśmiechnęła. 
-Dziękuję. Nie wiesz ile to dla mnie znaczy.-powiedziała szczęśliwa.
-Nie ma za co. To ja tobie dziękuję za całe przygotowanie i w ogóle-przytuliłyśmy się.

Nagle mój telefon za wibrował, był to sms od Zayn'a.


Piękna, gdzie jesteś? Zaraz się zbieramy:)))


Spojrzałam na godzinę za dwadzieścia dziewiąta. Cholera.

Pokierowałam się twoim cholernym planem. Teraz twój ruch, odbierz mnie od Cher :***

Uśmiechnęłam się do ekranu jak głupia. Cher próbowała podpatrzyć co tam piszę. Ale przycisnęłam telefon do siebie. 
-Ej, trochę prywatności-zaśmiałam się, a moje oczy świeciły ze szczęścia.

Och, podaj mi adres.

Wysłałam mu wiadomość gdzie ma przyjechać i piętnaście minut później głuchnął mi że mam wyjść pod dom.Postanowiłyśmy wyjść razem, będąc obie ciekawe reakcji Zayn'a. Na podwórku, był już mrok. Zayn siedział w aucie, gdy spojrzał w naszą stronę lekko rozdziawił usta. I nie wiem czy na mój nowy wygląd, czy też szok wywołany tym że postanowiłam wyjść z Cher przed dom co mogło ostatnie doprowadzić do ich konfrontacji. Wsiadłam do samochodu patrząc się na kierownicę.Cher pokiwała w moją stronę z nerwowym uśmiechem. Zayn zaciskał palce na kierownicy,głęboko nad czymś rozmyślając.Byleby nie patrzyć się w jej stronę.Jasne że ją zauważył Kaszlnęłam dla uwagi po czym odpalił samochód i ruszyliśmy w długiej ciszy. Wydawał się być czymś zamyślony i zdołowany jednocześnie. 
-Em... Zayn?-spytałam nieśmiało, patrząc się w jego profil. 
Nie odpowiedział. Myśli całkiem go pochłonęły.
-Zayn uważaj!!!-krzyknęłam przerażona, gdy o mało wjechał w taksówkę, na dość słabo oświetlonej drodze. 
Dopiero wtedy ocknął się. A ja myślałam że dostanę ataku serca , bo mógł nas przecież zabić. 
Mam w tej chwili takie ciekawe życie że z niecierpliwością oczekuję kolejnego dnia. 
Bo każdy kolejny dzień kryje niespodziankę,jak to mówią. Szkoda tylko, że te niespodzianki w moim przypadku to jeden wielki koszmar.
-Przepraszam, zamyśliłem się.-bąknął pod nosem. 
On jest o coś zły.
Okej nie odzywam się.
Jednak jestem osobą, która musi koniecznie coś powiedzieć, nawet jeśli na to jest nieodpowiedni czas.
-Więc ten...no, co będziemy robić na miejscu?
-Zobaczysz.-uśmiechnął się drapieżnie.
-Boję się.-wyszeptałam, chociaż tak na prawdę nie bałam się, tylko byłam tak podekscytowana że się aż trzęsłam.
-No jak poznasz tych idiotów z którymi się zadaję,to masz pretekst, aby się bać. Ale spokojnie będzie ci dobrze. Ufasz mi?-wyszeptał odwracając wzrok na mnie. 
-Co masz na myśli mówiąc, będzie mi dobrze?-zacisnęłam zęby.
Zaśmiał się głupio. 
-Coś co na lata zapamiętasz.
Postanowiłam się nie martwić. 
-Wyglądasz naprawdę bardzo kusząco.-powiedział z chrypką w głosie. -Tak seksownie...-powiedział ciszej-Pociągająco- powiedział jeszcze ciszej. 
Zaczerwieniłam się. To nie było tyle miłe co zniewalające. 
Wszystko we mnie pulsowało, w pewnym momencie nie mogłam przełknąć własnej śliny. 
Starałam się oddychać cicho i nie zwracać na siebie jego uwagi. Po chwili zaczął zajmująco pojękiwać.Jego dłoń powędrowała na moje kolano, a ja sama starałam się tego na pierwszy rzut oka nie zauważyć. 
Niepostrzeżenie, dociekliwie jego dłoń dotarła do wewnętrznej strony ud, ściskając je, wywołując żywiołowe bicie mojego serca.Podobało mi się to. Gwałtownie i na moje nieszczęście zabrał dłoń. 
Dyszał przez kilka następnych minut jazdy, próbując skupić się tylko na drodze.
Nagle zatrzymał samochód i od tak, bez słowa wyszedł z niego.Zaciekawiona odpięłam pasy i również do niego dołączyłam. Opierał się o tył samochodu i palił papierosa. 
-Hej... coś jest nie tak, prawda?-odparłam pewnie przybliżając się do niego. 



-Żebyś wiedziała-odmruknął, odchylając się do tyłu, wypuszczając duże kłęby dymu. 
-To znaczy?
-Chciałbym...cię pocałować, tak bym nie musiał po tym cię ranić. Byś tylko to pamiętała.
Byś się we mnie nie zakochała, ale by było ci dobrze tak jak mi kiedy mam okazję, poczuć twoje usta na moich.
Stałam i wpatrywałam się jak oniemiała. Z żalem spojrzał mi się w oczy, nie miałam teraz ani siły ani czasu, by się oszukiwać. Złapałam go za kołnierz koszuli i przyciągnęłam do bezdennego i silnego pocałunku.Delikatnie i słodko pogłaskał mnie po policzku,po czym schylił moją głowę i pocałował w jej sam czubek.
-Wiesz...chyba chcemy dokładnie tego samego.

_________________________________________________________________________________


                15 komentarzy=next!!!






16 komentarzy:

  1. Świetny :* już nie moge się doczekać co będzie dalej :D czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham To <3 Tak bardzo chcę żeby byli razem <3 !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeej jaki świetny czekam na next <3 !

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuuu.będzie się działo :D
    Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział :* czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. BOSKIE !! Jejciu jak ja kocham twojego bloga a to opowiadanie jest cudowne.Czekam na następny rozdział !! Mam tylko jedną prośbę pisz trochę dłuższe rozdziały .

    OdpowiedzUsuń
  7. ooo omg ! dawaj nn <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Next next next <3

    OdpowiedzUsuń
  9. O Matko nie moge się doczekać następnego !!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cuuudny jest dawaj następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty next <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinię :)