sobota, 1 listopada 2014

                             Rozdział 17


               "Niczego nie obiecywałem"



                               Rozdział dedykuję mojej stałej czytelniczce Patrycji. 

                  Dzięki kochana za mega motywację do dalszej pracy i zrozumienie :* Całusy.


Kilka chwil później dotarły do moich uszu, spanikowane głosy, wydające się istnieć tylko w mojej wyobraźni. Połową byłam nieprzytomna, ale drugą jeszcze byłam i słyszałam co nie co, tylko z taką różnicą że nie miałam siły otworzyć oczu. Poczułam jak ktoś podnosi mnie z podłogi. Byłam pewna że  w pomieszczeniu były to więcej niż jedna osoba. Moje powieki w sekundzie przymknęły się, a ja sama straciłam przytomność.

                                                                *      *      * 

Obudziła mnie wbijająca się w oczy jasność, jaka panowała w pomieszczeniu. Kilka razy przymrużyłam oczy i wzięłam głęboki oddech, gdy zdałam sobie sprawę że żyję. Wszystkie ostatnie wydarzenia powróciły do mojej głowy, w sekundzie, co do minuty. Teraz dopiero zrobiło mi się wstyd. Zamiast pokazać Zayn'owi że jestem twarda, pocięłam się, co w rezultacie mógł odebrać to jako że mi na nim zależy. Co oczywiście nie jest prawdą. Nie wiem dlaczego wybuchłam przy nim, nie wiem dlaczego tu jestem. Ale wiem jedno: jak będę obarczała ich (pracodawców)swoimi kłopotami, to na długo pracą się nie na cieszę  Wzrokiem przebadałam cały pokój szpitalny, po to by ujrzeć drzemiącą Mię, na jednym z krzeseł. Z ramionami skrzyżowanymi na piersiach. Cała moja lewa ręka była obandażowana, podłączona byłam do kroplówki



Pierwsze na co zwróciłam uwagę to to że nie mam siły, by się podnieść czy chociaż poruszyć. Nagle do pokoju wszedł lekarz, na co moja przyjaciółka ocknęła się, spojrzała najpierw na niego,a potem na mnie. Wyglądała jakby wyraźnie spadł jej kamień z serca. 
-Jade Heigl?-spytał głośno i wyraźnie mężczyzna w białym fartuszku.
-Tak...-wymamrotałam, cieniutkim głosikiem. 
-Otóż przeprowadziliśmy wszystkie wymagane badania, jednakże jest jeszcze pani zbyt słaba, by mogła opuścić szpital.-poinformował na jednym tchu.
Mia usiadła obok mnie na łóżku, trzymając moją dłoń.
-To kiedy mogę się spodziewać wypisu?-odparłam.
-Być może jutro, na razie musi pani dużo wypoczywać i jeść co najwyraźniej ostatnimi czasy zaniedbano.
-Jade, dlaczego mnie okłamałaś?-wyszeptała.
-Niech panie sobie pogadają na osobności, ale proszę nie za długo. Musi pani odpocząć.
-Ma się rozumieć!-potaknęłam, na co on się lekko uśmiechnął. 
Jego uśmiech był powalający, umiał sprawić że tylko dzięki temu ludzi czuli się lepiej.
Wyszedł ostrożnie przymykając drzwi.
Policzki Mii były tak czerwone, aż zaczęłam się zastanawiać czy zaraz nie zemdleje.
-O mój Boże, ten doktor jest boski.-odparła przegryzając wargę, nadal gapiąc się na drzwi przez, które on wyszedł.
-Powiem to pierwszy raz w życiu...masz rację. On faktycznie jest gorący-westchnęłam głośno, wyrywając ją z błogiego stanu zauroczenia.
-No cóż zawsze przystojni faceci okazują się być żonaci, lub skończonymi dupkami-odparła, na co od razu przypomniał mi się Malik. Nie okazując mojego zamyślenia zaczęłam bawić się paznokciami.
-Taaa...masz rację-zgodziłam się, a ona niemalże zorientowała się o co mi chodzi.
-Jade, dlaczego to zrobiłaś? To przez tego dupka Malik'a, tak?-spojrzała na mnie wyczekująco.
Zabrakło mi słowa, by odpowiedzieć na to jedno pytanie.
-Zrobiłam to i wyłącznie z własnej głupoty. Nie jesteśmy razem, jest wolny. Może robić to co mu się żywnie podoba.
-No chyba jednak nie. On ciebie niszczy.
-To nie jego wina. Tylko moja.-oparłam głowę o poduszkę.
-Ktoś jednak powinien cię pilnować. Ty się znów tniesz. Wiesz że gdyby twoi pracodawcy przyszli parę minut później, byłabyś już na drugim świecie?
Jednak szkoda, że nie jestem. Znów muszę być w tym świecie, w którym nie da się nic zrozumieć.
W którym trzeba korzystać z tego co mamy, a nie wybierać spośród najlepszego.
Nienawidzę siebie za tą beznadziejność i naiwność, oraz pecha, prześladującego mnie od urodzenia.

-Wiem. Przepraszam. -wymamrotałam.
-Kochana-oparła dłoń na moim ramieniu. -Powinnaś wiedzieć że zawsze jest taka jedna osoba na świecie, jak Mia Robinson, której jesteś potrzebna najbardziej na świecie. Która zawsze będzie cię traktować jak część rodziny,jak siostrę.Poza tym sądzę że istnieje mnóstwo ludzi, którym jesteś bardzo potrzebna. 
-Naprawdę?-spytałam nie do końca ufając.
-Naprawdę. Jesteś potrzebna. Tylko teraz tego nie zauważasz.
-Dziękuję. Ty też jesteś dla mnie siostrą. Tą prawdziwą, będącą mimo wszystko.
Uśmiechnęła się szeroko i pogłaskała mnie opiekuńczo po głowie.
-Patrz jakiś czas temu przechodziłam koło księgarni, i wpadła mi w rękę taka jedna książka-wymamrotała zmieniając temat i wyciągając z niedużej torby książkę.
-I pomyślałam że skoro jesteś tu, to będziesz się nudzić, więc to jest ode mnie taki drobiazg-podała mi tą rzecz i natychmiastowo zapoznałam się z jej tytułem "Pamiętnik narkomanki".
Autorka pochodziła zdecydowanie z zagranicy. 
-Dziękuję kochana, co bym bez ciebie zrobiła?
-Na pewno nie wpadłabyś na tą książkę.
-Sugerujesz że po niej będę narkomanką?
-Wszystko możliwe-zaśmiała się głośno.

Kilka minut później byłam już sama, a myśl że Zayn uważa mnie teraz za szurniętą i nie przyjdzie, zatruwała mnie. Sceptycznie byłam nastawiona do przeczytania tej książki, bo po prostu nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. W końcu z nudów i faktu że mój telefon został w domu, sięgnęłam po książkę, i wciągnięta w nią nie przestawałam czytać. Zdrzemnęło mi się w czasie lektury, i sama zdziwiona tym że przeczytałam aż (jak dla kogo) 58 stron. Nigdy nie lubiłam czytać, ale było coś w tym niesamowitego.Było już po 22-ej, i nie spodziewałam że ktoś mnie odwiedzi, a nawet jeśli to nikt by go nie wpuścił. Od Mii dowiedziałam się że jutro odbiorą mnie z Rebeccą i Liam'em.
Moje ciało zostało w sekundę sparaliżowane, gdy drzwi się otworzyły, a do sali wślizgnął się...
-Zayn?-wyszeptałam patrząc na niego, próbując nie zwracać uwagi na ciemność. 
Nie wyglądał zbyt najlepiej: poczochrane włosy, potargane, brudne ciuchy to było tylko kilka szczegółów jakie udało mi się wypatrzyć.Podszedł do mnie pewnie,w jego oczach czekały na wypłynięcie łzy.
-Jade...dlaczego?-podszedł bliżej, kucając przy łóżku i patrząc na mnie.
Natychmiastowo poczułam dyskomfort,to nie było miłe. 
-Dlaczego? Powiedz!-zażądał, ujmując moje dłonie w swoich. Były one takie zimne. 
-Nie wiem...-wyszeptałam.
-To nie jest odpowiedź. Robisz to dla rozrywki? Nie niszcz siebie, bo nikt nie jest tego wart-wyrzucił z siebie. 
-To była tylko chwilka, nie panowałam nad tym.-próbowałam nie okazywać emocji, kiedy Zayn miał całe załzawione oczy.
-Czy to było... przeze mnie?-przybliżył swoje usta do moich dłoni.
-Nie...-odpowiedziałam, w mojej głowie mówiłam sobie że powinnam wezwać kogoś żeby go wywalili, ale tak naprawdę chciałam, aby mnie przytulił i nigdy nie wypuścił ze swoich ramion.
-Kłamiesz Jade...widzę to po twoich oczach-stwierdził i ucałował moją dłoń.
W mojej głowie panował kompletny bałagan. Jego usta kusiły, a oczy nie przestawały na mnie patrzeć i wyrażać bólu.
-Pocałuj mnie, proszę.-wydusiłam z siebie i nagle poczułam wewnętrzną ulgę.
-Nie proszę, nie prowokuj mnie, abym cię znów skrzywdził. To przeze mnie to co zrobiłaś, tylko dlatego że nie powiedziałem ci głośno i wyraźnie: "Odsuń się ode mnie, bo niczego dobrego do twojego życia nie wprowadzę"

-Potrzebuję cię. Teraz.-powiedziałam stanowczo kładąc dłonie na jego policzkach.
-Przepraszam Jade, ale po tym wszystkim nie umiem się przemóc. Ja dalej będę robił to co robię. Nie jestem w stanie być w poważnym związku. Znowu przeze mnie się potniesz. Nie chcę tego, bo bardzo cię k...lubię.Byłam podirytowana jego odmiennym zachowaniem. Zawsze gdy go potrzebuję, on załamuje ręce i nie umie pomóc.
Zrozumiałam że nie mogę go mieć, tylko dlatego że pragnę tego najmocniej na świecie. 
-Możesz iść?-odburknęłam, patrząc mu głęboko w oczy próbując coś z nich wyczytać. Otarł tylko rękawem bluzy swoje oczy, i zacisnął usta w prostej linii. Remis frajerze.Niech wie co to jest czuć się bezużytecznym. 
-W porządku-burknął i wyszedł ukradkiem tak by nikt nie mógł go zauważyć. Inaczej wtedy, by miał kłopoty. 
-Dzięki Bogu, poszedł sobie. Mogłam w sumie spodziewać się gorszej reakcji.-powtarzałam tą gadkę w myślach jak mantrę.Chodź z prawdą nie miało to nic wspólnego.
Bolało mnie to że nie mogę go pocałować, czy choćby przytulić. Z drugiej strony ma rację, tak dla nas dwóch będzie lepiej. Trzeba się do tego przyzwyczaić aż samo odejdzie. Ale ja czuję, że po prostu uczucie zazdrości zabije mnie od środka.Zapaliłam małą lampkę koło łóżka, bo nawet bardziej niż mocno bałam się tego miejsca.
Sięgnęłam jeszcze raz po niedokończoną książkę. Nie trwało to długo, gdy znalazłam idealny dopasowany cytat:


Lubię samotność, ale niekiedy mam jej już dosyć. Wtedy szukam ludzi by ponownie się zniechęcić.



Podczas czytania, gdzieniegdzie czułam dyskomfort. Sposób w jaki główna bohaterka opowiadała o swoim życiu, było po prostu okropne. Nikt nie chciałby czuć się tak okropnie we własnym ciele jak ona.Bez względu na to jacy inni są.Odłożyłam książkę, w momencie gdy złapało mnie zmęczenie i postanowiłam w końcu pójść spać. Ten dzień był bardzo długi i trudny. Miałam go dość. Jednak każda próba zaśnięcia, kończyła się rozmyślaniem o Zayn'ie. Chciałam go wyrzucić z myśli,ale w moim przypadku, było to bezcelowe.

                                                                 *    *     *    *



-Zayn, szybciej!-krzyknęłam radośnie do chłopaka, biegnąc przez gęstą trawę, znajdującą się w parku. Założyliśmy się że kto pierwszy dobiegnie do fontanny, ten dostaje niespodziankę od przegranej.

-Księżniczko, wiesz że kiepsko biegam. Poza tym sprawy nie ułatwia ten koszyk-wskazał na trzymany przez niego przedmiot. Popatrzył na niego z dezaprobatą, i spojrzał się dookoła. -Czuję się z nim jak ciota-burknął.-Dalej nie wierzę że dałeś się zaciągnąć na ten piknik. A poza tym bez niego i tak wyglądasz jak ciota, nie martw się.-przyznałam wybuchając śmiechem i próbując zrobić zdjęcie, które nie udało się bo miał refleks i zakrył się w porą ręką.
-Ej! A ty zawsze wyglądałaś i będziesz wyglądać niewiarygodnie pięknie w tej sukience, ale i tak będziesz w środku wredna.
-Wiem, lubię cię drażnić-potwierdziłam.
-A ja lubię mówić że jesteś wredna-zaśmiał się cwaniacko, a ja założyłam dłonie na piersiach i udałam focha.
-Kocham jak się wściekasz, jesteś słodka.
Słodka? Hmm... uznam to za komplement.
Stałam chwilę zamyślona, ten nie czekał chwilę dużej na jakąkolwiek reakcję i pobiegł przed siebie, do fontanny.
-Chyba jesteś mi winna niespodziankę?-krzyknął kilka metrów przede mną. 
Podbiegłam do niego uśmiechnięta, uwiesiłam mu się na szyi, już miałam do pocałować, gdy chłopak odepchnął mnie od siebie i zakrył dłońmi swoją twarz. Położyłam dłoń na jego próbując odkryć jego twarz. Jego zachowanie było trochę dziwne. Nagle zrobiło się niewiarygodnie ciemno. Przez co obleciał mnie strach.
-Zayn co się stało?-krzyknęłam przerażona przytulając się do niego jak najmocniej tylko mogłam.
Coś było nie tak przed chwilą i nagle w kilka sekund całe niebo się zachmurzyło.Spuścił swój wzrok na ziemię. Podniosłam jego podbródek, by patrzeć mu równo w oczy.

 Odskoczyłam od niego przestraszona, gdy zobaczyłam jak jego gałki oczne były nienaturalnie czarne. Szybko i mocno zaciągnął mnie do pocałunku. To nie był Zayn... to był potwór. Całą siłą przyciągnął mnie do siebie, nie pozwalając nawet odetchnąć. Zaczął wbijać paznokcie w moje ciało. Próbowałam się od niego uwolnić, i pobiec jak najdalej, ale ten tylko ze złości pociągnął mnie za włosy i robił kolejne rany na moim ciele. Nagle ktoś odepchnął go ode mnie,przyłożył mu i szybko pociągnął mnie za rękę. Nawet nie spojrzałam na tą osobę, ale byłam jej w głębi duszy bardzo wdzięczna. Gdy spojrzałam za siebie Zayn'a już nie było, ani tego chłopaka, który mi pomógł również. Tak bardzo się bałam, aż zaczęłam mocno szlochać i wołać o pomoc.





                                                                         *      *       *


Krzyknęłam na całe gardło podnosząc się do pozycji siedzącej w oświetlonym już teraz pokoju szpitalnym. Moje serce biło z podwójną siłą,odgoniłam od siebie resztki koszmaru, i spojrzałam prosto w oczy doktora. W sali była jeszcze pielęgniarka,która odłączała ode mnie kroplówkę. Co za wstyd.Był trochę zdezorientowany, moją reakcją. Zarumieniłam się kiedy ten po chwili uśmiechnął się do mnie ciepło.
-Spokojnie pani Heigl, to tylko koszmar...
Odetchnęłam głęboko i opadłam z powrotem na łóżku.
-Na szczęście...-wyraźnie kamień spadł mi z serca.
-Jak się pani czuje?-spytał łagodnie.
O Boże jego oczy są cudowne...
-Teraz jest o wiele lepiej-odpowiedziałam uśmiechając się, najładniej jak tylko potrafiłam.
-Wspaniale! Cieszę się.-klasnął zadowolony w dłonie. 
-Która jest godzina?-spytałam zmieniając temat, gdyż czułam się nieśmiało, gdy na mnie patrzył.
-Jest dokładnie...4:35-odpowiedział przyglądając się w swój zegarek.
-W porządku, dziękuję-odparłam.-Czyli w takim razie będę mogła dzisiaj po południu wyjść ze szpitala?
-Naturalnie, jeśli oczywiście pani stan się nie pogorszy. Muszę iść pacjenci wzywają...Spokojnych snów, pani Heigl.
-Dziękuję. Miłej pracy, panie Roberts-odetchnęłam, na co uśmiechnął się, jego oczy były rozbawione.
Oddalił się w stronę drzwi, i wróciłam do spania.
To tylko potwierdziło jedno: On jest 1000000 razy lepszy od Zayn'a.

                                           * Tydzień później*
Przez cały czas obserwowałam Zayn'a. Od czasu wyjścia ze szpitala wydawał się być bardzo zapracowany. Nie mówiliśmy sobie nawet głupiego "cześć" czy "pa".Osamotniona spędzałam każdy dzień sama, a kiedy tylko miałam wolne, natychmiast jechałam na miasto z przyjaciółmi, by spędzać z nim jak najmniej czasu. Po południu zabrałam się za sprzątanie pokoju, w między czasie słuchając muzyki.W oko wpadło mi coś odstającego pod łóżkiem. Schyliłam się, aby to podnieść. 
Okazał się być przedmiot ten pamiętnikiem, należącej (jak wynikało z podpisu na okładce) do jakieś Chloe.
Od razu wiedziałam że należał do mojej poprzedniczki. Zaciekawiona otworzyłam go, chociaż w środku mówiłam sobie że to nie powinno mnie interesować. Pierwsze parę stron nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia, ale gdy pamiętnik zmierzał ku końcowi,przeczytałam coś co zmieniło mój światopogląd. Ten pamiętnik okazał się być dla mnie "puszką pandory". Od tej pory można rzec że zastanawiałam się, czy nie jestem w pułapce...
_________________________________________________________________________________

                       15 komentarzy=następny rozdział:)))





16 komentarzy:

  1. Kocham . Cudowne brak słów po prostu <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm Cudoo *.* Z niecierpliwością czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny cudowny normalnie brak słów to smutne że Zayn i Jade się unikają mam nadzieje że to się zmieni i czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej jaki cudowny <3 Nie wiem jak go opisać ale bardzo mi się podoba <3
    Nie mogę się doczekać następnego <3 Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratki! Zostałaś nominowana do Libster Award! <3 http://alive-1d.blogspot.com/2014/11/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW. Świetny rozdział. :) Mrrr seksowny doktorek *.* Kurcze, ciekawe co jest w tym pamiętniku. :D Pozdrawiam+życzę dużo weny ;*
    Ann ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny xddd
    Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej. W wolnej chwili zapraszam na mojego bloga ---> http://the-voice-of-my-heart-pl.blogspot.com/
    Przepraszam za spam :D Mile widziane komentarze ! <3

    P.S. MASZ ZAJEBISTEGO BLOGA !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny czekam na nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowite! Świetnie piszesz i o jezu sposób w jaki opisałaś ten jej koszmar był po prostu.. Sama zaczęłam się bać, a te oczy Zayn'a *v*
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Życzę weny.
    Marysia xx

    OdpowiedzUsuń
  11. C-U-D-O-W-N-Y <3 nie moge się doczekać następnego rozdziału.Szkoda że się unikają. :((

    OdpowiedzUsuń
  12. Co się stanie dalej...Zadaje sobie to pytanie od kiedy przeczytałam ten rozdział. Uwielbiam ten blog !! Czekam z nie cierpliwością na kolejny.:* :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak możesz w takim momencie cudo czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinię :)