poniedziałek, 1 września 2014

                                                              Rozdział 11

                                  "Co ty ze sobą robisz?"


Poniedziałkowy poranek zaczął się dziwnie. Zeszłam na dół przy stole nikogo nie było, a za oknem padał deszcz. Usiadłam przy stole i zrobiłam sobie śniadanie, oczywiście mam na myśli jedną bułkę którą jadłam z największym obrzydzeniem i najmniejszym apetytem. Czułam się tak jak pięć lat temu kiedy miałam bulimię. Dopiero teraz zobaczyłam spis zakupów i gotówkę, którą przygotował pan Yaser. Nie do końca się zadomowiłam, ale wszyscy byli raczej mili. Nawet Zayn. Oczywiście nie wiem czy na długo. Zawsze mam w zwyczaju że zawsze jak jedno się naprawi to drugie spieprzy. Poszukałam Nicole i znalazłam ją w Jej pokoiku. Przy takiej pogodzie nie ma mowy abym gdzieś z nią szła, więc zostaje mi jedynie edukować ją seksualnie przy moich ulubionych filmach. No dobra żartuje. Jak jeszcze raz obejrzę jakąś walniętą bajkę to przysięgam że skończę w domu bez klamek. Zgodnie z planem pobawiłam się z nią zrobiłam Jej śniadanie, obiad i kolację czyli to samo co codziennie. Po kolacji położyłam ją spać i obejrzałam coś w salonie, przysnęło mi się.

Obudził mnie trzask drzwi wejściowych. Zdezorientowana spojrzałam przez okno było ciemno.

Na zegarze wybiła 0:17. Przetarłam zaspane oczy by podążyć do korytarza zobaczyć kto o tej porze wrócił do domu i pójść spać do siebie. Przystanęłam jak wryta, gdy ujrzałam Zayn'a, kimającego na zimnej podłodze opierającego się o drzwi. Podbiegłam do niego bo nie wiedziałam co się stało.
Potrząsnęłam nim i na szczęście się obudził, tylko nie w takim stanie jak powinien.Ukucnęłam przy nim opierając ręce na jego ramionach.
-J...Jade?-bełkotał. Był totalnie pijany.
-Tak ja, co ty ze sobą robisz?-spytałam załamana.
Roześmiał się pijacko, chłopak był gotowy zasnąć z powrotem.
-Zayn piłeś?-spytałam głupio. Odbiło mu się. Nie było w jego zachowaniu grama trzeźwości. 
Jasne że pił i ukuło mnie to w serce. Dlaczego on siebie niszczy?
Nie odpowiedział na pytanie, wskazywał gdzieś rękami jakby chciał mi coś pokazać. 
-P...przepraszam-wydukał po chwili, myślałam że się porzygam od jego oddechu.
-Zaniosę Cię do pokoju-oznajmiłam. Chciałam stanąć na równe nogi ale w ostatniej chwili przyłożył palec do moich ust.
-Spokojnie...-zaśmiał się ze mnie-Dam sobie radę, księżniczko.
Nie było szans by przeszedł bez żadnego uszkodzenia na górę. Złapał za klamkę od drzwi i się wolno podniósł chciałam mu podać rękę czy coś ale ją odepchnął. Próbował utrzymać równowagę,ale tuż po 5 sekundach, zaliczył glebę. 
Co było powodem upicia się Zayn'a do nieprzytomności? Tego nie wiem.
-Chyba jednak sobie nie poradzisz!-przyznałam, sztucznie się uśmiechając.
-Nie martw się, dotrę tam.
-Tak, jasne chyba jutro rano gdy będziesz miał kaca i całkowicie połamany od spania tutaj.
Chłopak zaśmiał się znowu.
Podeszłam do niego i chwyciłam go za ręce chcąc go podnieść z podłogi, co nie okazało się za łatwe.Złapałam go pod ramię, a on trzymał się mnie jak koła ratunkowego.
-Dlaczego... mii... pomagasz?-wybełkotał między czkawką. 
Prychnęłam pod nosem, nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
-Bo...nie wiem...martwię się o ciebie-stwierdziłam, wlepiając wzrok w ziemie. 
-O mnie? O takiego śmiecia?-pokręcił głową nie mogąc zrozumieć.
-Uwierz mi...jesteś więcej wart niż ja-odburknęłam, gdyż to prawda.
-Ja?-roześmiał się.Kiwnęłam tylko głową.
Jakoś wczołgaliśmy się na górę.
Zaprowadziłam go do pokoju i położyłam do łóżka.
-Zostaniesz?-spytał,chwytając mnie za dłonie. 
-Po co?-spytałam, ciekawa.
-Potowarzyszyć? 
-Zachowujesz się jak dziecko-dodałam.
-Nie bardziej jak 'dorosły' idiota.-jego pijany wzrok rozwalał mnie.
Uśmiechnęłam się.
-W porządku.
Zrobił mi miejsce na łóżku, niepewnie weszłam pod kołdrę i zgasiłam jedynie źródło jasności-małą lampkę nocną. Oczywiście miałam zamiar pójść do siebie w chwili, gdy upewniłabym się że zasnął.
-Jade?-wyszeptał.
-Tak?
-To nie prawda że jestem więcej wart od ciebie, praktycznie nic...nie mam żadnych perspektyw, pomysłu na siebie. Ty masz. 
-Idź spać Malik, gadasz głupoty o których rano zapomnisz.
-Nie prawda Heigl.-wzdrygnął się na mówienie mi po nazwisku.
-A... i dziękuję-odparł kładąc ręce na moich ramionach.
-Za co?
-Za to że mimo że zachowuje się jak skończony kutas, to ty jesteś.-odpowiedział roześmiany.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Patrzyłam na zegar na komódce, gdy tylko zorientowałam się że śpi, ostrożnie wyszłam z Jego łóżka i na paluszkach podeszłam do swojego pokoju. 
Przebrałam się w piżamę i zamiast wskoczyć do łóżka pokierowałam się na balkon.
Oparłam się kraniec balkonu i myślałam o Zayn'ie, martwiłam się o niego.
W jego życiu panował chaos. To było pewne na 100%.
Nikt nawet nie próbował mu pomóc. Wyjść z nałogu, skończyć z paleniem i narkotykami i ruszyć przed siebie. Za pewne rano pomyśli że sam trafił do łóżka i nikt nie zauważył jego stanu. Ale zauważył. Po moich policzkach spłynęły łzy. 
-Dlaczego płaczę?-ochrzaniałam się w myślach.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się do łóżka.

                                                              *      *      *      *

Rano poszłam do kuchni w piżamce, przy stole siedział brunet.
-Cześć, Jade-powiedział cienkim, skacowanym głosem. 
-Hej, co się stało?-spytałam głupio.
-Trochę się wczoraj napiłem.
Był skacowany jak nie wiem co, ale przemilczałam to.
-Częstuj się-wyciągnął w moją stronę, talerz z bułkami.
-Nie, dzięki nie jestem głodna-wymamrotałam. 
Jedyne co chciałam to się czegoś napić. Wyciągnęłam z szafki szklankę i nalałam do niej soku.
Upiłam trochę i oparłam się rękami o blat. Powinnam mu powiedzieć. Ale wtedy wybuchnę a on się wścieknie. Po moich policzkach znów spłynęły łzy. 
-Jade, wszystko gra?- stanął obok mnie.
-Taa...tak-odburknęłam, przecierając dłonią łzy.
-Nie prawda...płaczesz!-posmutniał.
Wzięłam do ręki szklankę, by zniknąć mu z oczu. Złapał mnie delikatnie za nadgarstek i przyciągnął bliżej siebie.
-Puść mnie!-wykrzyknęłam próbując mu się wyrwać.
-Dlaczego płaczesz?-spytał delikatnie.
-Powiedzieć ci dlaczego? Bo się marnujesz...zamiast coś zrobić ze swoim życiem, ty wolisz się upijać do nieprzytomności. -wykrzyknęłam przez łzy.
Nie pewnie spojrzał mi się w oczy, przetarł moje policzki.
-Przeze mnie?-głos bruneta załamał się.
-Tak, nienawidzę tej części mojej osobowości, zamiast mieć wszystkich gdzieś to się przejmuje innymi.
-Przepraszam...-wyszeptał.


-Nie przepraszaj! Mógłbyś się w końcu ogarnąć coś zrobić ze swoim życiem twoje zachowanie jest irytujące-wykrzyknęłam.
-Nie krzycz na mnie! Nie jesteś idealna, nie masz prawa mi zakazywać i nakazywać!-wydarł się,jego oczy stały się ciemne przez złość i wbij paznokcie w moje nadgarstki. Zabolało.
-Auu...-wyrwałam się, i potarłam obolały nadgarstek.
-Wybacz-wymamrotał. Nieśmiało oparł swoje dłonie na moich ramionach ale go odepchnęłam.
Poszłam do swojego pokoju.
Nasze relacje są dziwne, mamy wahania nastrojów.
Najpierw się kłócimy potem wspieramy i na nowo.
Ubrałam się i poczułam ulgę gdy Zayn najwyraźniej poszedł do pracy.
Wyszłam z Nicole na spacer a potem wróciłam.
-Jade?-zwróciła się do mnie.
-O co chodzi słoneczko?-spytałam smutna, kłótnią którą rano wywołałam.
-Cemu...jestes smutna?
-Źle się czuje.
-Nieplawda!-wykrzyknęła.
-Nie okłamuję Cię.
Kłamię nawet w sprawie kłamstwa, witajcie w moim świecie.
-Okłamujes...tak naplawdę pokłóciłaś się z blaciszkiem.
-Eh...dobra nie będę kłamać, pokłóciłam się z nim...zadowolona?
-Tak, opiepzę go!-wykrzyknęła.
-Po pierwsze skarbie to nie przeklinaj, a po drugie jeśli coś o tym wspomnisz to koniec naszej przyjaźni.
-Ale...
-Niki!
-Nie lubisz go?
-Lubię tylko się pokłóciliśmy...czasami tak bywa. To nie jest nic nadzwyczajnego.
-Ale złego.
Kolejny powód dla którego lepiej być 3 letnią dziewczynką, nic nie jest dla niej komplikacją.
Kiedyś dorośnie i wtedy zobaczy że nie jest łatwo w życiu.
-Skończmy tą dyskusję, obejrzymy coś?
-Taaaak!-wykrzyknęła a ja wiedziałam że to będzie jakaś popieprzona bajka.
Nie pomyliłam się wybrała coś czego tytułu nie pamiętam, udawałam że to oglądam ale prawda była taka że myślałam o wszystkich. O Zayn'ie, mamie, tacie.
Ugotowałam dla nas obiad i zajęłam ją czymś. Koło 20-stej położyłam ją spać a ja poszłam do salonu.
Kusiło mnie czy zadzwonić do rodziców. To mogło wydawać się dziwne ale poczułam chęć usłyszenia głosu mojej rodzicielki. Chociaż i tak wiedziałam że się mną nie interesuje i ma mnie w dupie. 
Wybrałam numer, po trzech sygnałach odebrała z wyraźną irytacją w głosie.
-Hallo?
-Cześć mamo,jak się czujesz?
-Jak zawsze, a co ciebie to interesuje?
Ona wobec mnie zachowuje się tak od śmierci Amelii, żadna nowość.
-Dlaczego jesteś taka opryskliwa? Ja też jestem Twoją córką, nie pokłóciłyśmy się więc dlaczego traktujesz mnie jak śmiecia?
-Okej powiem to śmiało bo mam cię dosyć: nigdy nie byłaś dla mnie córką, byłaś tylko nędzną karykaturą swojej doskonałej siostry jaką była Amelia.
Zatkało mnie, zawsze mnie ignorowała, ale te słowa raniły mnie bardziej niż jej zachowanie wobec mnie. Ja też chcę być kochana!
Rozłączyła się a ja poczułam, jakby oberwała od kogoś. Z moich kącików oczu wypłynęły łzy. Nie liczy się ich w setkach a w tysiącach. Dalej trzymałam ten nieszczęsny telefon w ręce. Miałam ochotę się zabić. Okropne uczucie wiedzieć że nikt cię nie kocha i jesteś tylko 'karykaturą swojej siostry' jak to sama powiedziała przed chwilą moja mama. Chciałam kogoś przytulić, czy choćby pogadać. 
W tym samym momencie usłyszałam otwierające się drzwi. Kilka sekund później wszedł do salonu Zayn. Ignorując fakt że dzisiaj rano się pokłóciliśmy, podeszłam do niego z zakrytą od dłoni buzią i przytuliłam z całej siły.
Zdziwiony odwzajemnił mój uścisk, przycisnął mnie mocno do swojego ciała i położył ręce na moje biodra. Ten gest wywołał u mnie jeszcze większy płacz. 
-Co się stało?-wymamrotał smutny.
Zaczęłam dławić się łzami i nie mogłam nic mówić.
-Cśśś...



Wziął mnie na ręce i położył nas na kanapę, Jego, bluza była cała mokra od łez.
Nie liczyło się dla mnie że uważał mnie za dziwaka. Potrzeba jakiegokolwiek ludzkiego odruchu, obudziła się we mnie.
-Nie płacz proszę...-błagał brunet trzymając mnie w intensywnym uścisku.
Rękawami wytarłam policzki i spojrzałam na niego.
-Powiesz-spytał przejeżdżając dłońmi po moich plecach.
-Moja matka to suka, wystarczy?-wyrzuciłam z siebie. 
Pierwszy raz tak o swojej matce powiedziałam. 
-O Boże...co za...

_________________________________________________________________________________

Ok dzisiaj już było rozpoczęcie roku, więc życzę Wam dobrych ocen i wytrwania w ławkach 
szkolnych. 
Chciałabym również Wam przedstawić:Marysię Sołtysiak. Wczoraj wstawiła swój pierwszy cover na fb na stronce o niej. Jeśli ktoś byłby chętny to proszę tu macie link do pierwszej piosenki>>>>https://www.youtube.com/watch?v=mjD-9hnbaqs 

                                           








10 komentarzy:

  1. Awww taki boski <3
    Szkoda Jade, jej matka musi być naprawdę głupia!
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. aww słodko <3 życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty, aż łzy trochę poleciały jak jej matka to powiedziała ;ccc Ehh... Czekam na next'a i życzę dalszej weny oraz zapraszam do mnie http://alive-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super <3 Czekam na nexta i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham to współczuje Jade takiej matki czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinię :)