wtorek, 26 sierpnia 2014

                                                           Rozdział 10 

                  "Co powiesz na mały, przyjacielski wieczór?"


Zatrzymałam się w chwili, gdy zdałam sobie sprawę że go zgubiłam. Usiadłam na jednej z ławek krzyżując kostki.
Dlaczego on nie może mi dać spokoju? Co ja mu takiego zrobiłam? Przemyślałam sobie to wszystko, tak na spokojnie. Chwilę później przerwało to, głos bruneta.
-Jade, dlaczego uciekłaś?-spytał zmartwiony,opierając się rękami o oparcie.
Może dlatego że zachowujesz się jak kutas?
-Wiesz nie byłoby ci miło, gdybym powiedziała dlaczego-stwierdziłam. 
Uśmiechnął się lekko. 
-Wiesz to na prawdę nie miało na celu cię wyśmiać, nie możesz wszystkiego co mówię brać śmiertelnie poważnie.-odpowiedział po chwili, próbując nawiązać ze mną kontakt wzrokowy.
-Ale tak się poczułam, dlaczego zawsze wszystko robisz bym cię nienawidziła?-oddaliłam od niego wzrok.
Był zakłopotany, wyczułam to, spoglądał w ziemię nie wiedząc co powiedzieć.
-Otóż to, kilka minut temu, byłeś bardziej rozmowny.
-Nie wiem.
-Nie potrafię cię zrozumieć-dodałam.
-Nawet nie próbuj, nie ma sensu poświęcać na mnie czasu. Wiesz co? Na prawdę ty i Liam do siebie bardzo pasujecie. Dopełniacie się.-zmienił celowo temat.
-Nie, Zayn nic do niego nie czuję...przynajmniej teraz.
-To znaczy?
-To znaczy że kiedyś, byłam w nim zakochana, ale nigdy nic do mnie nie czuł, do teraz traktuje mnie jak dobrą przyjaciółkę, to wszystko.
-A co było tej nocy podrywaliście się
-To wszystko było ustawione, ustaliliśmy że wywoła u Rebecci, zazdrość. Jak widzisz bez skutku.
-Osz, ty żmijo. A ja myślałem żeby mnie wkurzyć, co jakby nie było, udało ci się.
-To też!-przyznałam, na mojej twarzy wyrósł szczery uśmiech. 
-I tak trzymaj, rzadko cię widzę jak jesteś szczerze uśmiechnięta, zawsze chodzisz nadąsana albo smutna, że aż żal patrzeć.
-Nie jestem wesołkiem.
-Jesteś, tylko udajesz zbyt poważną jak na swój wiek, zamiast wyjść z ukrycia siedzisz w nim,do momentu aż ktoś cię sprowokuje. 
-Zayn? Tak na serio ile ty poradników i książek psychologicznych przeczytałeś w życiu?
-Szczerze? Ani jednego, nie potrzebuję tego, bo wiem co ludzie czują.
-Prawie zapomniałam jaki jesteś, na prawdę-dodałam.
-Nie prowokuj mnie nie chciałabyś, znowu zobaczyć złego chłopca z Bradford.-powiedział stanowczo i poważnie, a ja zaśmiałam się widząc jak chce być poważny.
-To ty nie jesteś z Nowego Yorku?


-Nie, z Bradford, tutaj przeprowadziłem się wówczas gdy miałem 14 lat-odpowiedział.
-I wszystko jasne.
Niebo rozchmurzyło się, nagle zaczął moje nagie nogi podmuchiwać zimny wiatr, przez co dostałam gęsiej skórki.
-Idziemy? Zrobiło się zimno nie chciałabyś być chora i zarazić Nicole?
Kiwnęłam tylko głową i podążyłam za nim.
Odwrócił się tylko ostatni raz by podać mi swoją koszulę.
-Bierz i nie gadaj-wychrypiał.
-Nie! Zamarzniesz!-sprzeciwiłam mu się.
-Nie zamarznę poradzę sobie, załóż-niechętnie wzięłam od niego bluzę. 
-Jesteś taki uparty
-Kwestia przyzwyczajenia-odparł szorstko, wchodząc do pierwszego lepszego sklepu, wyszedł po jakimś czasie z paczką papierosów i dwoma biletami.
-Chodźmy na przystanek.Chcesz papierosa?-zapytał po chwili, wyciągając w moja stronę, paczkę.
-Nie chcę!
-Weź chociaż jednego okazyjnie-wymruczał.
-No dobra-wzięłam jednego i zapaliłam. 
-Rzadko palisz prawda?-spytał, chyba nie był w nastroju, bo zaśmiał by się ze mnie.
-Tak, daleko mi od nałogu.
-Z doświadczenia wiem że lepiej być uzależnionym od papierosów,alkoholu a nawet pieprzonych narkotyków, wszystkiego oprócz...kogoś.
-Powiem to pierwszy raz... masz rację-odburknęłam.
-Widzisz mamy coś jednak ze sobą wspólnego-przyznał. 
Teraz przyjechał autobus i wsiedliśmy on siedział przy oknie, gapiąc się przez nie.
Był smutny i jakby przygnębiony. Jako dziewczyna, miałam głupie przyzwyczajenie że jak ktoś był smutny, to ja też a jeśli był szczęśliwy to ja też.Przygnębiało mnie to, chciałam by był taki jak wcześniej-uśmiechnięty, nawet tą jego zboczoną naturę mogę znieść.
-Hej, nie smuć się-rozkazałam, szturchając go w ramię.
Odwrócił się do mnie, uśmiechnęłam się po czym zaśmiał się pod nosem. 
-Możemy pogadać w domu?-spytałam.
-Tak sądzę, co myślisz o takim przyjacielskim wieczorku, wieczór gier? Może coś ugotujemy?-wyszeptał mi do ucha.
-Tak sądzę-śmiechem potwierdziłam wszystko. 
Zayn jak potrafi jest dla mnie takim braciszkiem; nieodpowiedzialnym skomplikowanym ale opiekuńczym. Chyba ma zbyt wielki bałagan w głowie. Chce być 'cool' poprzez takie zachowywanie się, ale chyba dosłownie wszystko go zdradza.
Dotarliśmy do domu koło 15-stej,byłam totalnie zmęczona imprezą i powrotem.
On zajął się Nicole, moi pracodawcy wyszli do pracy jakieś trzy godziny temu. Więc wrócą po 23-ej. 
Przysięgam gdyby wiedzieli że koleguję się z nim, już nie miałabym pracy. Zayn odwiózł samochód do naprawy i zjedliśmy na szybko obiad. Po czym walnęłam się spać do swojego łóżka.



Jakiś czas później, zostałam wyrwana z głębokiego snu.
-Jade, hej! Chodź już jest po 19-stej, chyba nie chcesz przegapić wieczora?
Stęknęłam pod nosem i tylko wtuliłam się mocniej do poduszki.
-Ty śpiochu, budź się natychmiast!-wrzasnął i odebrał mi poduszkę z kołdrą.
-Człowieku, daj mi żyć-dalej leżałam na materacu.
-Nie! Nie! Nie! Musisz się wywiązać z umowy.
image
-Okej-prychnęłam, wstając wyglądałam jak półtora nieszczęścia, chyba ostatnio byłam tak zmęczona gdy jeszcze chodziłam do szkoły. Poszłam za nim do jego pokoju, całość ścian pokrywało jedno wielkie graffiti.
Nie ukrywam spodobał mi się ten styl, był ciekawy, na biurku znalazłam mnóstwo rysunków, większość z nich były portretami. Zaczynając od Amy Winehouse a kończąc na Katy Perry. 
Zayn skrywał w sobie ogromny talent, z każdym nowym rysunkiem, coraz bardziej opadała mi szczęka.
-Jade?
-Jade, co bierzemy?-zapytał po raz kolejny zniecierpliwiony gdy nie udzieliłam żadnej odpowiedzi.

Odwróciłam się do niego kucającego przy wielkim pudle, wskazującego na gry. 
-Przepraszam Zayn, ale te...rysunki... są...wspaniałe-stwierdziłam biorąc do ręki pierwszy lepszy portret. 
-Podobają ci się?-spytał nie mogąc uwierzyć.
Kiwnęłam tylko głową potwierdzająco.
-Bzdura to są tylko bazgroły!-zaprzeczył.
-Serio! Masz talent i powinieneś się nim chwalić.
-Dobra, dobra, co wybieramy?
-Myślałam że nie jesteś dzieckiem-nie mogłam się powstrzymać od sprowokowania go. 
-Uważaj, nie prowokuj tej złej strony mnie-ostrzegł.
Nie wiem dlaczego chciałam wypróbować jego złą stronę.

Zabraliśmy: Monopoly, chińczyka, jenga i jakąś planszówkę. 
-Idziemy do salonu-zapytał gdy trzymał pudełka z grami. 
-Obojętne-odburknęłam.

Weszliśmy do salonu i rozsiedliśmy się na podłodze, ja rozkładałam pierwszą grę, a on szykował coś do jedzenia. 
-Masz!-rzucił, podając mi miskę z chipsami i szklankę coli.
-Dzięki wzięłam te rzeczy i upiłam trochę coli. Jedyne co oświetlało salon to stojąca lampa.
Zagraliśmy w pierwsze dwie gry, i stwierdziliśmy że jesteśmy głodni a miska chipsów się skończyła.
-To może coś ugotujemy?-zaproponowałam.
-Może upieczemy ciasto truskawkowo-czekoladowe?
-Macie truskawki?
-Jasne-zakpił z mojego pytania.
Zabraliśmy się do przygotowania, później wsadziliśmy to do piekarnika.
-Idę wziąć prysznic-oznajmiłam.
-Serio? Coś sądzę że muszę cię wybrudzić-odpowiedział i zanim spostrzegłam wysypał na mnie całą paczkę mąki.
-Okej teraz możesz iść.-oznajmił.
-Ty debilu-wykrzyknęłam i oddałam mu drugą paczką, wyglądaliśmy jak bałwany, roztrzaskałam na nim jajko, on wylał na mnie mleko. 
To było całkiem fajne, ostatnio taką bitwę robiłam z parę miesięcy temu.Podwójnie świetne było to że wspólnie się śmialiśmy.
-Okej, okej koniec!-oznajmił unosząc ręce ku górze, poddając się.
-Wzięłam do ręki jedną truskawkę i umoczyłam ją w czekoladzie.
-Otwórz buźkę-poinstruowałam.
Otworzył a ja udałam że leci samolot.
Zaśmiałam się z niego, po chwili zbliżył się do mnie, potarł delikatnie kciukiem mój policzek. Jego bursztynowe oczy nagle wydawały mi się zaglądać w głąb mojej duszy.
W dole mojego żołądka pojawiło nieznane mi dotąd uczucie. Zestresowałam się, bo to uczucie było takie inne. Słowa nie są w stanie, określić tego co czułam. Urwał jedną truskawkę i włożył mi ją do ust. Kciukiem pstryknął o mój nos to było dość słodkie. Śmialiśmy się z tego.
Momentalnie powróciłam do rzeczywistości i szybko się od niego się odsunęłam. Ta scena wyglądała dziwnie.Piwnooki też był speszony swoim zachowaniem i zaczął sprzątać mimo że nie wyglądał z rozwalonym jajkiem i obsypany mąką najlepiej.
-Teraz zdecydowanie muszę wziąć prysznic -zdecydowałam odwracając się w stronę wyjścia. -Bez ciebie-odburknęłam, gdyż to Zayn.
Kilka minut później wyszłam z łazienki i tym razem to ja trzymałam wartę przy cieście i dokończyłam sprzątanie kuchni a on wskoczył pod prysznic. Wreszcie upiekliśmy i zabraliśmy się do jedzenia...i dalszej gry.
-Dlaczego taki ktoś jak ty w ogóle, zaproponował  mi wieczór przy grach.
-Bo chcę żebyś się do mnie przyzwyczaiła i nie bała się mnie, a widzę że ty nie jesteś taka jak ja-odparł na jednym tchu.
-Nie musisz właściwie możemy usiąść przed telewizorem i coś obejrzeć-powiedziałam to jakby z zachętą.
-No, okej-odniósł gry, a ja poszukałam jakiegoś fajnego filmu czy komedii. 
Znalazłam mój ukochany film 'Ps. Kocham Cię' ale mogłam się założyć że nigdy się na niego nie zgodzi.
-Wybrałaś coś?-zapytał wchodząc do salonu. 
-To-potrząsnęłam pudełkiem przed oczami. -Może być?
-Nie no luz-i w tym momencie nie wiedziałam co powiedzieć.
-Ale...pod warunkiem że puścimy 'American Pie'
-Fuck...-wyszeptałam to na tyle głośno, że to usłyszał. 
-Nie ma sprawy.-dodałam.
Oglądanie było bardzo niezręczne. Czułam od czasu do czasu przeszywający wzrok Zayn'a. Co mnie cholernie rozpraszało.Dopiero przy tej komedii bruneta się zrelaksowałam i pośmiałam z nim.
-O kurczę już jest po 22-ej muszę iść spać, bo jutro nie wstanę.-zerwałam się z siedzenia.
-Poczekaj-wstał razem ze mną.
Stanął na przeciwko mnie i ujął moje dłonie, coś chciał powiedzieć ale nie mógł bał się lub wstydził.
Czułam to. Miałam ten instynkt.
-O co chodzi?!-spytałam zdziwiona, niepokojąc się.

Uśmiechnął się pod nosem, spojrzał w dół na podłogę.
Przysunął się jeszcze bliżej wprost do mojego ucha.-Kolorowych snów, Jadey.


_________________________________________________________________________________

                              16=następny rozdział:)))

                                      Ważne info!!!
Od 1 września nowe rozdziały wstawiać będę w soboty lub                                              niedziele,wieczorami.





12 komentarzy:

  1. Ale slodki rozdzial *u* <3 Szybko next, zycze dalszej weny :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać kolejnego ;) Lubię ten blog *,* wpadniesz do mnie? ;) http://fanfiction-zayn-malik-angel.blogspot.co

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny Jak Zawsze

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym żeby Zayn był z Jade <3 <3 byłoby to strasznie słodkie <3 <3
    Pozdrawiam

    P.S. Zapraszam do mnie -http://niallhappystory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaaki suooodki <3 dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział *__*
    Taki słodkiii awww *o*
    Już nie mogę doczekać się następnego c;
    Pozdrawiam i życzę weny kochana ;*

    http://effective-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinię :)