piątek, 26 września 2014

                             Rozdział 14


'Trzeba przyznać:masz szczęście do złych facetów'



_________________________________________________________________________________
W rozdziale nie ma cenzury co do rozmów o seksie, więc radzę wstrzymać oddech i się nie dziwić,                                      łatwością poruszania tematów tabu przez bohaterów.




-Cześć, stary!-wykrzyknął szatyn i przytulili się po przyjacielsku, poklepując się nawzajem po plecach.
-No jesteś,to jest ta dziewczyna o której ci opowiadałem-wskazał na mnie Zayn.
Louis otworzył oczy szerzej i zszokowany podszedł bliżej.
-Cześć, jestem Louis, dla znajomych Tommo.-wyciągnął w moim kierunku dłoń.
Niechętnie mu ją podałam.
-Jade-lekko się do mnie przytulił, a do ucha wymamrotał bezgłośnie 'Witaj, skarbie'.
Zesztywniałam i odsunęłam go ostrożnie od siebie.Wymusiłam sztuczny uśmiech. I szybko wwierciłam wzrok w Amy. 
-Mam teraz przerwę, ktoś idzie ze mną na ćmika?-zaproponowała szatynka.
-Ja idę, a ty?-spojrzał na mnie brunet. 
-Nie, jestem abstynentką-palnęłam jak głupia, a wszyscy się ze mnie zaśmiali, miała ochotę zdzielić się z liścia.



-A no tak zapomniałem-odpowiedział, i lekko się wyszczerzył, na co walnęłam go w ramię.
-No co, szczery jestem!
-Czasami aż do bólu.-wymamrotałam, chcąc zapaść się pod ziemię.
-A ty Tommo?-spytała Amy.
-Wiesz chyba potowarzyszę Jade, dzięki.
-Uuu... chyba naszemu bad boy'owi się ktoś spodobał-przyznała. 
Malik się zaśmiał, a ona Jemu zawtórowała.
Louis wkurzony pokazał im środkowy palec
-Okej, chodźmy, bo się niecierpliwi-Amy pociągnęła bruneta za rękę, a On mi puścił oczko.
Zatrzasnął drzwi,a ja mentalnie zaczęłam się wyzywać.Po co ja głupia namawiałam go aby mnie tu przyprowadził.
Usiadłam na fotelu, a Louis podszedł do mnie, kucając obok niego. Splótł swoje dłonie i spojrzał mi w oczy. 
-Kopę lat, Jade!-uśmiechnął się niczym pokerzysta. 
I okej teraz się go trochę boję. Zachowałam zimną krew, wiedząc że nic mi nie zrobi.
-Też miło cię widzieć-odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
-Kto by pomyślał że 4 lata później spotkamy się w Nowym Yorku.
-Kto by przepuszczał, przecież obojętnie ile kilometrów od siebie będziemy, ty zawsze nadepniesz mi na odcisk.
Położył dłonie na moich kolanach.
-O przepraszam ja nie wiedziałem gdzie mieszkasz, poza tym wprowadziłem się tu jakiś rok temu.
Wiesz nie goniłem Cię po całym świecie, jeszcze mnie nie porąbało. Zdarzały się lepsze laski.
-O jakie szczere,na prawdę-przyznałam.
-Ale trzeba przyznać że niezłą zwierzynę sobie upolowałaś, Zayn'a nie jest łatwo złapać, a już tym bardziej zatrzymać. Trzeba go zaspokajać, i dawać mu wolną rękę.Taka przyjacielska rada. 
Jaki on bezpośredni. 
-O serio? Skąd to wiesz? Już na nim to wypróbowałeś?-zachichotałam i byłam z mojej wypowiedzi stu procentowo dumna.
-Jade, nie udawaj głupiej co jak co, ale ty najlepiej powinnaś wiedzieć że ja nie jestem gejem.
-Na prawdę? Założę się że ilość dziewczyn, które przeleciałeś od czasu naszego rozstania przekracza trzy cyfrową liczbę.
-Coś w ten deseń,ale za to założę się że ty tego nie robiłaś z żadnym oprócz mnie.-uśmiechnął się szelmowsko. 
Prychnęłam na jego stwierdzenie. 
-No wiesz, to nie tak że nigdy w Tobie nie byłem.-dodał, a ja miałam ochotę zwymiotować na to wspomnienie. Poczułam dyskomfort, który był raczej dla niego zauważalny.
-Możesz mi nie przypominać? Jesteś obrzydliwy! Chcę o tym zapomnieć!
-Oj dobra, skarbie.Ale i tak trzeba przyznać że masz wielkie szczęście do złych facetów-przyznał.
-To tylko kumpel-prychnęłam.
-C-co?! Jakim kurwa niby cudem?Chyba Zayn wyszedł z formy, żeby nie zaciągnąć do łóżka takiej laski jak Ty-powiedział ze sarkazmem.
-Jesteśmy jakby na tym etapie, wtedy dam ci całe sprawozdanie i będziesz mógł sobie zwalić mając to jako lekturę-krzyknęłam.
Jezu, skąd to ode mnie wyszło?
-Pyskata się zrobiłaś, ale za to jesteś wieczną abstynentką na wszystko co najlepsze-stwierdził z niedowierzaniem.


















Jego błękitne tęczówki wyrażały rozbawienie.
-Być może, wolę nią być, a nie pieprzyć wszystko co się rusza.
-Posłuchaj kotku, prędzej czy później i tak cię przelecę, więc nie utrudniaj sprawy.
-Czy ty się w ogóle słyszysz? Jesteś skończonym debilem, traktując mnie jak pierwszą lepszą dziwkę.
-Uważaj na słowa, skarbie-powiedział stanowczo.
-To ty uważaj, po pierwsze nic mi nie zrobisz, po drugie nawet jeśli to Zayn skopie ci dupę, po trzecie nie nazywaj mnie kotkiem, skarbem ani niczym innym, bo ci przyłożę.
-Już chcę to widzieć jak się odważysz
Tego było za wiele. Wstałam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi. 
Louis chwycił mnie brutalnie za rękę i przyszpilił do drzwi, zanim zdążyłam wyjść.
-Nie ty ustalasz zasady, księżniczko-z tymi słowami szybko i mocno połączył nasze usta.
Miałam go serdecznie dosyć, zrobiłam rozmach i z całej siły kopnęłam go w krocze.
Momentalnie szatyn upadł na kolana, zwijając się z bólu. Szybko wybiegłam z pokoju, po drodze wpadłam na Zayn'a, wracającego z Amy z przerwy.
-Co się stało? Dlaczego nie jesteś z Louis'em?-trzymał mnie za ramiona, zdziwiony brakiem kumpla.
-Właśnie...-dodała szatynka.
-Chcę już iść do domu, ok?-wymamrotałam przestraszona. 
-W porządku,chodźmy Jade, do jutra.
-Na prawdę miło było cię poznać-szatynka uśmiechnęła się ciepło.
Podeszłam do niej bliżej i się przytuliłyśmy.
-To idziemy, pa-pokiwaliśmy Jej. 
Wyszliśmy przed studio, i pokierowaliśmy się przez ciemny i długi tunel za którym był parking. 
Szłam przed Zayn'em, gdy w końcu zaczął dotrzymywać mi kroku.
-Jade?-powiedział łagodnie. 
Przystanęłam w miejscu.
-Taak?-odpowiedziałam zdenerwowana.
-Dlaczego uciekłaś od Louis'a?
Nie odpowiedziałam, zamiast tego gapiłam się w swoje buty. 
-Wkurzał mnie, nie lubię go.-odpowiedziałam.
W sumie nie skłamałam, ale to była tylko połowa prawdy.
-Okej, on czasami taki jest, dobrze że nic ci nie zrobił. Dostałby ode mnie w czachę.
Zaśmiałam się lekko. 

Weszliśmy do samochodu, a mój zły humor wrócił i każdy mógł go zauważyć.
-Jade, na pewno wszystko gra?-spytał, patrząc na mnie zaniepokojony. 
-Na pewno...-odparłam wymuszając uśmiech.
-Nie ufam ci. -podniósł mój podbródek. 
Odetchnęłam głośno.
-Powtarzam jeszcze raz, nie musisz o mnie wszystkiego wiedzieć.
-Ale chcę...
-To jest dość osobista sprawa, nie wiedzą o niej nawet rodzice. Tylko Mia. Nie ufam ci. 
-Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
-Nie Zayn, my dopiero zaczynamy nimi być.
-Tyle prywatnych rzeczy mi opowiedziałaś kiedy jeszcze mnie nienawidziłaś. Co może być od tego gorsze. Możesz śmiało mówić, ja nikomu nic nie powiem. A w szczególności Louis'owi.
-Chodzi o to że w wieku 17 lat go poznałam na wakacjach, tam się w sobie zakochaliśmy, albo raczej tylko ja. Kilka dni przed końcem wakacji staliśmy się parą, ale nikt o nas nic nie wiedział. Kiedy mieliśmy następnego dnia ogłosić że jesteśmy oficjalnie parą, dzień przed tym zdecydowaliśmy się zrobić 'ten' wspólny krok. Od razu poinformowałam go że nigdy tego nie robiłam. Mało że to było jedno z najokropniejszych wydarzeń w moim życiu, to jeszcze następnego dnia mnie olał. I udawał że mnie nie zna. -zauważyłam jak zaciska dłonie na kierownicy i bierze głęboki oddech-Cała historia-tak się poznaliśmy i rozstaliśmy. Dlatego nawet nie wiesz co poczułam gdy stanęłam z nim twarzą w twarz. 
-Nigdy więcej cię tu nie zabiorę, możesz być tego pewna.-spojrzał mi w oczy. I zaraz po tym ruszył.
Parę minut później byliśmy na miejscu. 
Mieliśmy już wysiadać kiedy nagle coś mnie opętało. Coś w stylu żeby zwrócił na mnie uwagę i tak dalej.
-Zayn?-wymamrotałam. 
Spojrzał pytająco, nagle odjęło mi mowę czy ja właśnie chciałam poprosić go aby mnie pocałował.
-Tak?
-Dziękuję. Za wszystko. -to jako pierwsze mi przyszło do głowy
-Nie masz za co. Jak na razie nic nie sprawiło mi kłopotu.
Moje policzki oblał rumieniec, gdy się do mnie uśmiechnął.
Uciekałam przed jego rozbawionym wzrokiem.
-Wszystko w porządku?
Znienacka dotarłam do jego ust, i obdarzyłam go głębokim i intensywnym pocałunkiem.
Odsunęłam się od niego.
-Przepraszam nie powinnam.-wymamrotałam speszona.
Chciałam wysiąść z auta kiedy on pociągnął mnie za rękę i zmusił mnie do popatrzenia w oczy.
-Nie musisz, to na prawdę słodkie-odgarnął kosmyk z moich włosów i wysiadłam, a on poszedł w moje ślady. 
-Mogę ci zadać pytanie?-odparłam gdy byliśmy już w domu i piliśmy kakao.
-Spoko, byleby nie zboczone, to moja działka-zaśmiał się.
-Nie!-zawtórowałam mu-Od kiedy z Tommo się znacie?-mój dobry humor zniknął wraz z zadanym przeze mnie pytaniem.
-Mmm... Od jakiegoś roku, poznaliśmy się w pracy. Przyjechał z Doncaster, nie mógł tam znaleźć roboty. Tak się za kumplowaliśmy i jest w naszej paczce.
-Paczce?-upiłam łyk i jak zwykle poparzyłam sobie język.
-Tak są w niej:Luc, Tom, Rose, Amy, którą właśnie poznałaś i właśnie Tommo.
-To fajnie tak samo jak ja mam: Becky i resztę.
-W sumie-puścił mi oczko.
Tak minęło całe popołudnie. Wieczorem jak to mam w zwyczaju, nie mogłam zasnął i postanowiłam wyjść na balkon. Zanim otworzyłam drzwi od nich, zauważyłam opierającego się o jego kraniec, Zayn'a.
Palił papierosa wypuszczając duże kłęby dymu,weszłam na balkon, oczywiście na boso. Ostrożnie podchodząc do niego i stając za nim. Jakoś dotąd nie zauważył mojej obecności, więc tylko z bezpiecznego punktu widzenia obserwowałam go co robi. Po chwili wyciągnął z kieszeni spodni kolejną paczkę, i teraz nie pozwoliłam by na raty się zabijał.
-Zayn przestań, proszę!-położyłam dłoń na Jego ramieniu.
Wzdrygnął się na mój dotyk, ale mimo wszystko nie odwrócił się do mnie.
-Ale ja muszę, Jade-wymamrotał.
-Nic nie musisz...jesteś wolnym człowiekiem.-przytuliłam go od tyłu, a dłonie umiejscowiłam na Zayn'a szyi. 
Ucałował delikatnie moją dłoń, a ja poczułam ciepło którego nie dostałam od nikogo innego.
-Nic nie rozumiesz-odwrócił się do mnie. i odsunął mnie od siebie.
-Ty też nic nie rozumiesz, ja mam bardziej popieprzone życie od ciebie. Życie w którym nikt nigdy nie dał mi miłości. Gdybym ja miała o byle co; ćpać, pić, palić i tak dalej, przysięgam że już by mnie tu nie było. Może wtedy byłoby lepiej-wytknęłam w niego wskazującym palcem.
-Nie nie byłoby lepiej!-podniósł ton głosu.
-No właśnie,  myślisz że byłoby by lepiej, gdyby Ciebie nie było? Zayn musimy sobie pomagać, ty nie możesz się czuć nie potrzebny, skoro jesteś bardzo potrzebny. Potrzebuje cie: Mama, tata, Nicole, Amira...
-Amira mnie nie znosi,więc przestań nawet jej imię wymawiać!-warknął.
-Nie musisz krzyczeć, ok? Ja tylko mówię co widzę.
-Nawet nie znasz Amiry, nie wypowiadaj się na jej temat.
-Okay.-wyszeptałam smutna, z nagłego wybuchu bruneta.
-Przepraszam. 
-Nie to ja przepraszam to ja zaczęłam ci bez sensu o niej gadać.
Nastała chwila ciszy.
-Czy mi się zdaje czy często wychodzisz tutaj nocami.-zmienił temat.
Pokiwałam twierdząco głową.
-Ja też, tylko jakoś nigdy się nie minęliśmy.
Wzruszyłam ramionami.
-Zayn, o której jutro jedziesz po małą?
-Tak koło południa, a co?
-Nie nic tylko pytam.
Wpatrywałam się bezwładnie w swoje nagie stopy, które lekko przymarzały.
-Dlaczego nic nie założyłaś na nogi przeziębisz się.
-Nie obchodzi mnie to!
-Dlaczego?-chwycił mój podbródek.
Spojrzałam mu w oczy, i jedyne teraz czego pragnęłam to tego ciepła; pocałunku, przytulenie cokolwiek. Moje nastawienie na niego zmieniło się w bardzo szybkim czasie.
Przybliżyłam się do niego, a on złapał mnie za rękę i ostrożnie wdrapałam się moimi malutkimi stopami na brudne buty bruneta.
Objęłam dłońmi jego szyję i pocałowałam nie czekając na pozwolenie.



Chłopak odwzajemnił pocałunek, niespodziewanie zaczął całować moją szyję kończąc na dekolcie. Lekko zajęczałam, a on dalej mnie całował mimo urywanego oddechu. Po chwili obściskiwania z łatwością podniósł mnie, a ja oplotłam nogami talię Zayn'a. Kompletnie się dla mnie nie liczyło że to z perspektywy normalnego człowieka mogło wyglądać to co najmniej dziwnie.
Trzymał mnie rękach nadal nie odrywając się od moich ust które z każdą chwilą błagały o więcej. Ostrożnie okręcił nas wokół osi, i ledwo co otworzył drzwi od balkonu do swojego pokoju, nie  upuszczając mnie. Położył mnie na łóżko i chwilę później dołączył do mnie. Podczas kolejnej serii obściskiwania, zdjął moją koszulkę, a ja zrobiłam z bluzką bruneta to samo. 
Podniosłam się aby złapać go za kark i przyciągnąć bliżej siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy, tego w oczach Zayn'a nie widziałam odkąd się poznaliśmy. W mojej głowie panował istny bałagan.
Wspomnienia związanie z Louis'em powróciły i odruchowo odepchnęłam zakłopotanego chłopaka.
Schowałam twarz w dłoniach i łzy powróciły przypomniałam sobie dlaczego nie mam chłopaka i tak dalej. On mi tak zniszczył psychikę.
-Co się stało? -uklęknął przy mnie i natychmiastowo wpadłam w jego objęcia.
-Przepraszam, ale nie mogę...-mój głos się załamał.
Przytulił mocniej.
-Masz rację, nie powinnyśmy, to nigdy nie powinno mieć miejsca-wymamrotał.
-Taa-ak-ledwo wyszeptałam zrywając się z łóżka. 
-Poczekaj- złapał moją dłoń.
-Tak?
-Zostaniesz?
-Jasne...-uśmiechnęłam się lekko.
Położyłam się obok niego, ale spałam plecami do niego.
Przyłożyłam dłoń do twarzy nie mogąc uwierzyć w to że takie coś w ogóle miało miejsce. 
Zamknęłam oczy nadal nie zasypiając, kiedy poczułam dłoń bruneta na mojej talii po czy przysunął się bliżej mnie.Zadowolona i  z bananem na buzi zasnęłam.
Rano obudził nas dzwonek do drzwi, oboje nam się nie chciało wstać tym bardziej że była wczesna pora. Tak jakoś po siódmej. On jęczał coś pod nosem, kiedy dzwonek nie przestawał irytująco dzwonić, wstał kierując się do drzwi. Ja tylko zanurzyłam się w pierzynie, jedyne czego pragnąc to tego aby nigdy nie została z niej wyrzucona.Chwilę później usłyszałam jakąś kobietę wydzierającą się na bruneta. Następnie stukot obcasów i wparowanie tajemniczej osoby do pokoju Zayn'a, spowodowała że zaczęłam się pocić ze stresu gdy siedziałam pod kołdrą.
-No i proszę kolejna zaliczona panienka,gratuluję ci braciszku-zauważyła, podnosząc kołdrę i ją następnie opuszczając na mnie.
Czułam się wtedy dziwnie. Jakbym faktycznie 'to' z nim robiła.
-Amira, to jest Jade nic z nią nie robiłem, ok?-wydarł się na nią.
Niespokojnie skrzyżowałam kostki, i z nerwów wbijałam paznokcie w pierzynę.
-Jesteś jakoś mało przekonujący, leży w twoim łóżku i co mam myśleć że tylko tam spała. Gdybym cię nie znała to może bym ci uwierzyła.
-Nie musisz wierzyć,odwal się od mojego życia, rozumiesz?
-Nie do momentu kiedy się nie ogarniesz.
-Amira,on ma rację nic nie robiliśmy serio. Po prostu wieczorem oglądaliśmy filmy.-powiedziałam głośno i wyraźnie. Trochę ją oszukując.
-Zamknij się dziwko, nie pyta cię nikt o zdanie!-to był cios prosto w serce. 
Nigdy nie robiłam nic takiego by ludzie o mnie tak myśleli. Szkoda jeżeli tak o mnie sądzą.
-Nie wyzywaj jej, i się wynoś.
-Proszę bardzo, ale możesz być stu procentowo pewny, że opowiem o twojej kolejnej zdobyczy rodzicom.-wysyczała zanim Zayn ją wyrzucił z domu.
Sama myśl o tym że pani Trisha może się dowiedzieć że spałam w jego łóżku i nic nie robiliśmy, a Amira uważa że tak przeraziła mnie. Już widziałam jej reakcje (Trishi) i zerwaną umowę o pracę.Co ja takiego zrobiłam że sobie na to zasłużyłam?
Twarz schowałam w dłoniach, nie wiedziałam co zrobić. Moi pracodawcy mi zaufali, a ja co? To wykorzystałam.
-Spokojnie, nic nie powie rodzicom-chłopak położył dłoń na moim ramieniu.
-Próbujesz przekonać mnie, czy samego siebie?

               16 komentarzy=chapter 15



15 komentarzy:

  1. Świetne! *-*
    Mrr Lou ♥ ♥
    Czekam na kolejny rozdział! ^^
    http://dont-say-fanfiction-zayn-malik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zayn i Jade <3 cudowny rozdział czekam na next !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Whoow *o* Zajebiste <3 Nie lubię Amiry ;cc Zapraszam do mnie: http://alive-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG świetny rozdział czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy! *.* czekam na neta ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Licze na to że będą razem ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby byli razem <3 Nie lubię Amiry ;3 Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. dalej co będzie będą parą oj wiem tak *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. natępny dawaj !!!! xd lol super jest

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinię :)